przytulać się do niego, całować go, robić rzeczy, na które dotychczas nigdy się nie odważyła. Miała świadomość, że właśnie przekracza drzwi, które zamkną się za nią raz na zawsze, a mimo to nie potrafiła oprzeć się pokusie. Wyginając ciało, mocniej przywarła do niego biodrami. Czuła jego twardość, czuła jak gładka jest jego skóra, łaknęła dotyku. 69 Nevada nie przestawał całować jej i ssać. Chwyciła jego głowę i przyciągnęła go bliżej, doświadczając rozkoszy i bólu, kiedy jego zęby delikatnie drasnęły jej skórę, a nabrzmiała pierś wciąż domagała się pieszczot. - To szaleństwo - mruczał Nevada. Shelby odchyliła głowę do tym. Przywarli do siebie i osunęli się na ziemię. Kiedy Shelby leżała na plecach, Nevada podniósł głowę i wpił się z całej siły w jej usta. Ściągnął jej bluzkę przez głowę i sięgnął do zapięcia stanika na plecach, a potem odpiął je i obnażył jej piersi. Jego wargi i ręce były wszędzie: pocałunki i pieszczoty sprawiały, że drżała z pożądania. W uszach czuła zwariowane tętno swojego serca. Wbiła palce w plecy Nevady, aż w końcu przerwał na chwilę, zerwał z siebie koszulkę i rzucił ją na bok. Stężałe mięśnie napięły się, kiedy ją uniósł i przycisnął. Ocierał się o nią twardą, nagą skórą, a ona odważnie dotykała opuszkami palców jego płaskich sutków, ukrytych w gąszczu skręconych włosów. Natychmiast stwardniały. Szybko, jakby przystępował do ataku, chwycił ją za nadgarstki. - Uważaj... - Na co? - Na mnie. - Mam się bać? - droczyła się. http://www.470er.pl - Ka¿da dobra wiadomosc jest mile widziana - mrukneła Marla. Lekarz zachichotał i mrugnał do niej. - Ale prosze sie nie przemeczac. Teraz potrzebuje pani odpoczynku. Spokoju. I na pani miejscu jeszcze przez jakis czas nie grałbym w hokeja bez maski. - Zapamietam to sobie. Lekarz usmiechnał sie katem ust. - Dobrze. Prosze te¿ pojawic sie u doktora Hendersona to on przeprowadzał pierwsza operacje. Mo¿e skieruje pania na przeswietlenie ¿eby sprawdzic, czy kosci zrosły sie prawidłowo, choc moim zdaniem wszystko jest w porzadku. - Dziekuje - powiedziała, zadowolona, ¿e ju¿ po
jak przez mgłe widziała jego pełna napiecia twarz, pot na jego czole... potem zapadła w mrok nieswiadomosci. - Na rany Chrystusa, trzymaj sie, Marla! Nick rozsunał przeciete druty i szeroko rozwarł jej szczeki. Szybko odwrócił ja twarza do podłogi. Wstrzasana niepohamowanymi torsjami, krztuszac sie i kaszlac, Marla Sprawdź tyłu, obejmujac Marle z taka siła, jakby nigdy nie miał zamiaru wypuscic jej z ramion, napre¿ony jak struna, wibrujac ta sama nuta. Ukrył twarz w zagłebieniu jej szyi. - Wiedziałem - powiedział, dyszac cie¿ko, wsuwajac dłonie w jej włosy i unoszac głowe, ¿eby spojrzec jej w twarz. - Wiedziałem, ¿e z toba własnie tak bedzie. 413 - Tak jak kiedys? - spytała, choc wcale nie miała pewnosci, ¿e byli ju¿ kiedys kochankami, ¿e ona naprawde jest Marla Amhurst Cahill. - Nie, nie tak jak kiedys. - Nick uniósł sie na łokciach i spojrzał na nia błekitnymi, przenikliwymi oczyma. -Lepiej. Znacznie lepiej.