ale lekarz stwierdził, że mała potrzebuje tylko czasu, żeby dojść do siebie.

- Naprawdę przyjechałeś tylko na tydzień? - Tym razem tak. Ale jeśli zechcę, mogę tu wrócić. - W interesach? - Jeśli tak chcesz to nazywać... Skuliła się i zarumieniła. Nadal gładził kciukiem jej policzek. Przysunął się tak blisko, że czuła ciepło jego ciała. Zrozumiała, że postanowił ją pocałować. Chciał ją pocałować. Pochyliła się ku niemu... - Bethie - szepnął, zanim ich usta się spotkały - zabiorę cię na prze¬ jażdżkę. Dom Quincy'ego, Wirginia Dopiero po dziesiątej wieczór Quincy wrócił do swojego ciemnego domu. Żonglował czarną skórzaną teczką z komputerem, kartonowym pudłem z aktami i telefonem komórkowym, w tym samym czasie manipulując kluczem. Kiedy otworzył drzwi, system alarmowy wydał piski ostrzegawcze. Prędko przeszedł przez próg i ruchami zrodzonymi z wieloletniego nawyku wstukał kod, nie patrząc nawet na przyciski. Minutę później, kiedy frontowe drzwi zostały na nowo zamknięte, aktywował czujniki zewnętrzne, wewnętrzne pozostawiając wyłączone. Witaj w domu. Quincy cenił sobie swój system bezpieczeństwa. Jak na ironię, ten system był chyba jedynym tak wartościowym sprzętem. http://www.anatomiapalpacyjna.com.pl przed którą nie zdołał jej uchronić, mimo tylu lat starań, by świat był bezpiecznym miejscem. A potem zaczął myśleć o Rainie, jej podkrążonych szarych oczach i silnie zarysowanym, upartym podbródku. O tym, jak przyjmowała ciosy i znowu stawała do walki. Kiedyś wydawało mu się, że izolacja jest skuteczną ochroną. Koncentrując się wyłącznie na pracy, można zrobić coś dla ludzi, dla swojej rodziny. Słuchał, jak umierała trzynastoletnia dziewczynka, ale nie dotarło do niego znaczenie jej słów. Quincy miał już swoje lata, a mimo to ciągle się uczył. Biegł przez jakiś czas, czując na policzkach chłód czystego górskiego powietrza. W żyznej dolinie budził się piękny dzień. Quincy zrozumiał, dlaczego Rainie Conner wróciła do Bakersville. Tuż przed pierwszą zjawił się w centrum operacyjnym zespołu dochodzeniowego na strychu ratusza. Spodziewał się, że nie zastanie Rainie, która o świcie pojechała do Portland, by uczestniczyć w sekcji zwłok. Ale policjantka siedziała już za swoim prowizorycznym biurkiem. Nie podniosła od razu wzroku. Pisała coś z zacięciem. Przez chwilę przyglądał się

wiedzieć. - Dlaczego... po tylu latach? Rainie uśmiechnęła się szeroko. Nie umiała się powstrzymać. - Tamten facet akurat wyszedł z więzienia. Zwolniony po trzydziestu latach odsiadki za zabójstwo. Tak, mama umiała ich sobie dobierać. - Wiedziała też, jak robić wrażenie - dowcipnie dodał Quincy - skoro Sprawdź inteligentną kobietę zadowala skromna praca. Dzisiaj zrozumiał. Dzięki niej Rainie kontrolowała swoje życie. Miała do czynienia z miłymi ludźmi, a żaden z nich nie był wścibski. Podejrzewał, że spotykała się z mężczyznami, których większym atutem były mięśnie niż mózg i związki te trwały krótko. Nikt nie mógł zadać zbyt wielu pytań. Nikt nie mógł się za bardzo zbliżyć. Ochrona przed silnymi więziami stała się sposobem na życie. – Nie mogę oddać śledztwa – powiedziała nagle. – Bo obiecałaś to Shepowi? – Tak. – Zawahała się. – Jestem mu winna choćby tyle. – Ile dokładnie jesteś mu winna, Rainie? – Shep wierzył we mnie. Jest dobrym przyjacielem, chcę być wobec niego lojalna. Ale ja też mam swoje zasady, Quincy, i nie łamię ich. Wszyscy idziemy przez życie, dokonując różnych wyborów i wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny. Jeśli Danny zastrzelił te dziewczynki, musi ponieść karę.