złość, miała jakieś nagłe przypadki. A David miał już ochotę wyć do

zapłatę, nie zabiłbym dla pieniędzy Co nie znaczyło bynajmniej, że nie ma krwi na rękach albo że nie zabiłby jeszcze raz. Ale z jakichś powodów Milla mu uwierzyła i poczuła się trochę lepiej. Facet przynajmniej miał jakieś zasady Diaz złożył dłonie w wieżyczkę, patrząc na kobietę ponad złączonymi palcami. Wyglądał na poważnie zamyślonego. - Opowiedz mi o tym cynku na mnie - powiedział wreszcie. - O telefonie w piątek wieczorem. - Nie ma czego opowiadać. Dzwonił mężczyzna, prawdopodobnie Latynos. Powiedział, że będziesz na spotkaniu za kościołem w Guadalupe o wpół do jedenastej. Telefon, z którego dzwoniono, stoi na stacji obsługi samochodów. Właściciel nic nie wie. Milla nie wiedziała oczywiście, co dzieje się za tymi zimnymi, mrocznymi oczami. Mogła się tylko domyślać, że Diaz przegląda właśnie listę znajomych i rozważa różne możliwe scenariusze. - Wtedy myślałam jeszcze, że Pavon nazywa się Diaz - wyjaśniła. - Słyszałam niejasne plotki o niejakim Diazie, który może być zamieszany w porwania. Spodziewałam się, że jednookim an43 http://www.apteka-viola.pl an43 80 i flirtowania. Nawet jej to odpowiadało, była zbyt zmęczona, by wdawać się w słowne gierki. - Dzięki za zaproszenie, ale jutro mam kolejną imprezę zorganizowaną w celu zbierania funduszy. Tym razem w Dallas. Tak było. Już się nie mogła doczekać, zupełnie jak wizyty u dentysty - To może pojutrze? - Pojutrze... - uśmiechnęła się kwaśno. - Nie mam pojęcia, co będę robić pojutrze. Nic nie mogę obiecać. Cisza.

- Nerkę? - zapytał wreszcie. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczyma, kompletnie, zbita z tropu. Z jej całej tyrady Diaz wyłuskał jedyny detal niepasujący do reszty Od chwili przebudzenia w klinice, od tamtego strasznego dnia jej całe życie skupiło się na jednym celu: odnalezieniu Justina. Nie pozwalała sobie na rozpraszanie się: zacisnęła zęby i ekspresowo Sprawdź pulchna i miała zdrową cerę, co świadczyło o tym, że choć mieszka w slamsach, głodu na pewno nie cierpi. W dłoni Diaza pojawiły się banknoty; podał je kobiecie. Zmierzyła sceptycznym wzrokiem wyciągniętą rękę, a potem szybkim ruchem porwała pieniądze, tak jakby bała się, że Diaz zaraz się rozmyśli. - Masz brata - powiedział do niej mężczyzna po hiszpańsku. - Lorenzo. Jego sposób przeprowadzania przesłuchań jest dość specyficzny, pomyślała Milla. Nie zadaje pytań, lecz coś oznajmia. Tak jakby już znał wszystkie fakty. Kobieta skrzywiła się wyraźnie, na jej twarzy pojawił się ból i gorycz.