środku chodnika, nie bardzo wiedząc, co robić. Poczuła, jak kręci jej się

klientelę. Jednak odźwierny wpuścił Luke’a, a recepcjonistka, śliczna blondynka w kostiumie od Chanel, wstała na jego widok i przywitała się z nim, zwracając sie do niego po nazwisku. Poprosiła, żeby wpisał się do książki gości, i poprowadziła go do baru. Luke niemal natychmiast zauważył Kondora. Siedział samotnie w rogu sali, zwrócony plecami do ściany. – Ptasznik, jak rozumiem. Kondor skinął głową. – Głupia zagrywka, ale nie mogłem się oprzeć. – Wskazał mu miejsce. – Ile czasu zajęło panu rozszyfrowanie tego? – Wstyd się przyznać, ale za dużo. – Usiadł na wygodnym, skórzanym krześle. – Był pan podczas podpisywania książek? Nigdy bym się nie domyślił. Kondor przywołał gestem kelnerkę. – Trzeba patrzeć w oczy. Te nigdy nie kłamią. Dziewczyna podeszła, żeby przyjąć zamówienie. Luke spojrzał na szklankę Kondora, żeby sprawdzić, co pije. – Nie, nie piję alkoholu. – Mężczyzna odgadł jego myśli. – Przytępia zmysły i wydłuża czas reakcji. – I właśnie dlatego pije go tylu ludzi. A ja po prostu lubię jego smak. http://www.aptekarskie.pl się kłócić. Zachowywał się bardziej jak zepsuty chłopak niż mężczyzna, który od dziesięciu lat był moim mężem. Zrobił się arogancki i samolubny. Domagał się, żeby wszystko było tak, jak on chce. Ciągnęła swą opowieść, ale Luke odniósł wrażenie, że zaczęła mówić od rzeczy. Wspomniała o rzekomym włamaniu, kiedy to zginęło jedyne zdjęcie Richarda z Emmą, oraz o tym, jak jej sąsiad nakrył jakąś dziewczynę na ich huśtawce. Opowiedziała też o zdradzie Richarda i o tym, jak go zabito. Wtuliła się w róg kanapy. – Wszystko stało się tak szybko. W jednej chwili byłam szczęśliwą żoną i matką, aż nagle zostałam wdową. – Zamknęła oczy, starając się uspokoić wzburzone emocje. – Jak mam sobie z tym wszystkim poradzić? Jak pogodzić się z jego śmiercią? Ciągle jeszcze widzę go półnagiego

Po jakimś czasie stwierdziła, że jedyną rzeczą gorszą od odoru są klienci. Nowoorleańczycy byli tacy... przesadni. Śmiali się za głośno, a także za dużo jedli i pili. Robili to w dodatku w jakimś dzikim zapamiętaniu. Raz zdarzyło jej się zapatrzeć na mężczyznę, który z lubością wgryzał się w miąższ olbrzymiej kanapki. To wystarczyło, by musiała następny kwadrans spędzić w toalecie, starając się powstrzymać torsje. No Sprawdź Kątem oka dostrzegła leżącą na tarasie szuflę do śniegu. Niezależnie od okoliczności kobieta zawsze powinna zachowywać się jak dama. Dłonie Malindy nie schwyciły szufli. - Tylko raz, ciociu - szepnęła. - Tylko ten jeden raz. - Co pani mówiła, panno Doskonalska? - zapytał Jack, skręcając się ze śmiechu. Tego już było za wiele. Malinda schwyciła szuflę mocno obiema rękami, zanurzyła w pryzmie śniegu i napełniła po brzegi. Odwróciła się do Jacka. Oczy płonęły jej z wściekłości. - Ja tylko żartowałem, Malindo. Naprawdę. - Jack