żoną syna jego kuzynki, Sebastiana. Sprawdził ją wszędzie, gdzie tylko mógł – była czysta,

szorty i bluzkę wiązaną pod pachą. Identyfikator na piersi głosił, że jest to Rebecca Allison – menedżer. – Czym mogę służyć? – zapytała, a jej błyszczące usta wygięły się w zachęcającym uśmiechu. – Szukam pokoju. Jednoosobowego. Bez luksusów. – Mamy apartamenty ze wspaniałym widokiem na basen. – Błyskawicznie weszła w rolę sprzedawcy. – W każdym są drzwi na taras wychodzący na basen i ogródek. – Najtańsze? Nie przestała się uśmiechać. – No cóż, nie. Jeśli interesuje pana wersja ekonomiczna, mamy pokoje wychodzące na parking. – Podała mu ceny za dobę i za tydzień. – To mi wystarczy – zdecydował. – Na tydzień. – Świetnie. Przejechała jego kartą kredytową przez terminal i dobili transakcji. Dzieciak cały czas mamrotał coś o tandetnych pilotach za grosze. Rebecca zmierzyła go ostrym wzrokiem i ponownie zajęła się Bentzem. – Proszę, oto mapka okolicy. Od szóstej do dziesiątej rano podajemy śniadanie kontynentalne, kawa jest dostępna przez cały dzień. Z trudem się powstrzymał, by nie spojrzeć na smętne resztki w dzbanku. – Gdyby pan czegoś potrzebował, proszę dzwonić na recepcję. http://www.aranzacja-wnetrz.org.pl/media/ niebieskich oczach ustąpiło miejsca przerażeniu; ugięły się pod nią kolana i osunęła się w drżące ramiona męża. – Nie! – Powtarzała raz za razem, jej głos niósł się echem po korytarzu. Zaciskała pięści, histerycznie uderzała w klatkę piersiową męża, gdy usiłował ją uspokoić. A on, ojciec... Załamany, cierpiący, oskarżycielskim wzrokiem wpatrywał się w detektywa. Hayes wiedział, co mu chodzi po głowie. Dlaczego akurat moje córki? Dlaczego? Dlaczego nie twoje dzieci? Czyjekolwiek inne? Dlaczego akurat moje dziewczynki? Właśnie tak myślałby Hayes, gdyby coś się stało Maren. – Złapiecie potwora, który to zrobił – zapewniła Corrine. – Mam nadzieję. – Musisz uwierzyć, jeśli nie w boską opatrzność, to w swoje zdolności. I w laboratorium. Kryminalistyka bardzo się rozwinęła. Dwanaście lat temu nie mieliśmy nawet połowy tych testów co teraz. Morderca już jest załatwiony. A jeśli się okaże, że to ten

ponownie wsuwam go do torebki. O1ivia tymczasem już wsiadła do samochodu. – Doskonale. Nie boi się, nie ma w niej wahania, a mnie ogarnia błogość. Tak długo czekałam na tę chwilę... Ale nie czas na dumę. Jeszcze nie. Mam niewiele czasu, więc szybkim krokiem idę do drzwiczek od strony kierowcy. Im szybciej oddalę się z lotniska, na którym aż się roi od kamer przemysłowych i niedoszłych policjantów, tym lepiej. Nie mogę teraz tego zepsuć, nie Sprawdź – Żona się nie odezwała? – zapytał. – Myślałem, że ty coś wiesz. – Pracuję nad tym. – Hayes poprawił krawat. – Namierzyliśmy telefon dzięki GPS – dodał. – Co? – Nie ciesz się. Wyrzucono go. Znaleźliśmy go w piasku pod molo Santa Monica. – Cholera! – Sprawdzamy zapis z kamer. Na razie niczego nie mamy, ale to dopiero początek. Santa Monica. Znowu. Zrobiło mu się niedobrze. Wiedział, dlaczego telefon podrzucono akurat tam. Z powodu Jennifer. Bo to miasteczko i to molo stanowiły tak ważne elementy jej życia, ich wspólnego życia. Porywacz mu to pokazywał, drażnił, drwił. – Sukinsyn. – Bentz nie mógł opanować ogarniającej go wściekłości. – Jennifer – syknął. – Bawi się mną.