kłopot. Wybrał kciuk, z powodu noża i tego, co Lola tą dłonią zrobiła

147 godnego uwagi, no, może poza idealnym stanem technicznym. Wóz nie był piękny, ale jeździł. Diaza było stać na nowszy model, ale nie widział żadnego powodu, by rozstawać się z obecnym autem. Pasowało mu i nie przyciągało uwagi. Przez większość swego życia nie zwracał na siebie uwagi. Instynktownie potrafił wybrać najlepszy kamuflaż, a jeśli już ktoś go zauważył, to dlatego, że Diaz sam sobie tego życzył. Był cichym dzieckiem, typem odludka, do tego stopnia, że matka prowadzała go na wszelkie możliwe badania psychologiczne. Jednak nie wykryto u niego autyzmu, niedorozwoju umysłowego ani żadnej innej przypadłości, która mogłaby powodować, że chłopiec tylko siedział i patrzył na ludzi, bardzo rzadko włączając się do rozmowy czy do zabawy Wiedział, że matka bardzo się martwi, a później, że sama czuje się niepewnie w obecności syna. Nawet to nie zmieniło ani na jotę jego zachowania. Obserwował ludzi. Patrzył, jak ich twarze i ciała zadają kłam wypowiadanym słowom. Nie był wcale bierny, jak sądziła matka. Kiedy nie patrzyła lub spała, on buszował po domu, po podwórku, po http://www.arcus-psychoterapia.pl/media/ wydało jej się to tchórzostwem, więc została na miejscu. Ich wzajemne stosunki były napięte, lecz nie wrogie. Nie tęskniła za towarzystwem brata ani siostry, co nie oznaczało, że nie mogła zachować się po prostu uprzejmie. Usłyszała, jak pan Edge otwiera drzwi frontowe. - Cześć, tato - rozległ się głos Julii. - Gdzie mama i Milla? - Są w kuchni - ton głosu ojca świadczył o tym, że wcale nie miał ochoty uczestniczyć w zbliżającej się średnio przyjemnej scenie. an43 252 Kroki Julii zadudniły na drewnianej podłodze w holu. Milla stała w miejscu, opierając się o szafkę kuchenną i starając się wyglądać

doznaniach ciała, zapominając o otoczeniu, o sobie, o wszystkim poza niewysłowioną ekstazą, której eksplozję czuła gdzieś w brzuchu, w nogach, we wszystkich końcówkach nerwowych. Diaz poruszał się rytmicznie, dążąc do własnego szczytu, a tym samym przedłużając rozkosz Milli. Znów wydał z siebie ten niski pomruk, prostując się nagle, zadrżał wyraźnie, a jego biodra zastygły w bezruchu. Po kilku Sprawdź - A ja wiem. Jeśli będziesz jutro wieczorem w mieście, pozwól zaprosić się na kolację. - Nie - powiedziała twardo. - Wczoraj wyjaśniłam ci dlaczego. Nic się nie zmieniło. - No trudno. Przynajmniej próbowałem. Gładko zmienił temat: - O której masz samolot do Dallas? - O drugiej z czymś. - Wracasz wieczorem? - Nie, prześpię się tam i przylecę pierwszym porannym samolotem. an43 89