- To Sheila - odezwał się Larry. - Boże, to

- Świetnie. Cała banda wampirów - mruknął Bryan. - Chcesz pokonać Władcę, prawda? - przypomniała mu. - Ci ludzie są zaprawieni w walce, stawiali czoła potężnym, starożytnym demonom. Potrzebujemy ich pomocy, czy tego nie widzisz? Nie zaprzeczył, powiedział tylko: - Idziemy, dzieciaki. Jeremy widział, że Nancy wyglądała na równie przerażoną jak tamtej nocy, gdy czuwała przy nim w szpitalu w Transylwanii. Kiedy pomógł jej wysiąść z samochodu, kurczowo uczepiła się jego ręki i już nie puściła. Uśmiechnął się uspokajająco. On sam przestał się bać. Drzwi otworzyła im piękna rudowłosa kobieta. - Przyjechaliście w samą porę. - Maggie, to Nancy i Jeremy. Moi drodzy, to Maggie Canady. Jeremy na moment uwolnił się od Nancy, by przywitać się z panią domu. Jego przyjaciółka wpatrywała się w Maggie wielkimi oczami. - Czy pani jest...? - urwała. - Nie, nie jestem wampirem. - Nie, oczywiście, że nie - powiedziała szybko Nancy, bardzo zakłopotana. - Ale byłam nim - dokończyła z uśmiechem pani domu. - Wejdźcie, http://www.badaniamediow.pl zaczęli obchodzić dom - Chodźcie tędy - zaproponowała. - Musielibyśmy przemaszerować przez twoją sypialnię - wyraził wątpliwość Jorge. - Nie szkodzi. - Wejdziemy od frontu - syknął Dane. Wszyscy zamarli. Wpatrywali się w niego ze zdumieniem. Spojrzał na całą grupkę. - Aha, Jorge, muszę z tobą porozmawiać. Pomimo mroku widać było, że twarz Jorge'a przybrała barwę popiołu. - Tak? - Chodź, przejedziemy się - powiedział cicho

Chyba że nie poluje na rybę. ROZDZIAŁ TRZYNASTY Gdy dopłynęli do lodzi, Larry właśnie wchodził po drabince. Triumfował. - Widzicie to? Mam złotoryba. Dużego. Cindy, Nate i Jorge co mają? Mówicie, że jestem tylko Sprawdź Oto grupka młodych fanatyków powieści o wampirach przyszła w strojach z osiemnastego wieku. Oto stadko chichoczących nastolatek z tatuażami i kolczykami,gdzie tylko się da, strzelało oczami na wszystkie strony. Każda ubrała się na czarno, chociaż jedne zamiatały spódnicami ziemię, a RS 209 innym prawie było widać pośladki. Oto kilku podpitych, zachowujących się coraz głośniej. A pomiędzy tymi i innymi grupkami samotne postacie - przechadzające się niespiesznie, dokonujące wyboru... To ci, którzy przybyli nie tyle się zabawić, co pożywić. Pożywić się kosztem tych, którzy dawali się tak łatwo zwieść, spragnieni jakiejś rozrywki w życiu. Jessica wyczuwała ledwie wstrzymywany głód tych upiornych myśliwych,