między nimi zaszło? Konflikt, którego przyczyny leżały

Nauczył się tego od ojca, który uważał, że niepokój często jest skutkiem lęku przed nieznanym, co tylko pogarsza stan chorego. Rzeczywiście czuł się parszywie. - Wszystko w porządku - odpowiedział. - Dzielny chłopak! - pochwalił go Christopher. - Dobrze, że tu jesteś... - I zawsze będę, gdy zajdzie potrzeba. W miarę możliwości. - Wiem. Mama panikuje, jak jestem chory. - Naprawdę? - Stara się to ukryć, ale poznaję po oczach. - Jack wciągnął z lekkim świstem powietrze, przełknął ślinę i skrzywił się, bo zabolało go gardło. - Lepiej to znosi, jak tu jesteś. - To dobrze. Jack przyglądał mu się przez chwilę. - A z tobą wszystko okej? - Ze mną? Oczywiście. - Wiesz, to tylko paskudne przeziębienie. Doktor Kapur http://www.bed-breakfast.pl/media/ ROZDZIAŁ 1 Rolar postarał się, byśmy wyruszyli w drogę natychmiast. Tylko poczekałyśmy, póki on przebierze się (wampir zajmował mieszkanie nieopodal), zbierze rzeczy i napisze parę listów - myśleliśmy, że prośbę o urlop do swojego przełożonego, lecz okazało się, że Rolar samym przełożonym jest, a list napisał do gospodyni domowej, by nie śmiała przekazywać jego pokoju komuś innemu i wyprzedawać jego dobytek. Kolczugę i miecz Rolar zostawił przy sobie, lecz mundurową kurtkę zmienił, a konia osiodłał. “Inaczej ja zbyt bardzo będę się rzucał w oczy i prowokował niepotrzebne pytania, że wiatiagskiemu strażnikowi było potrzebne wyjechać z kraju do Arlissa” - objaśnił wampir. Do zmierzchu zdążyliśmy przejechać około dwudziestu wiorst. Przejechalibyśmy i więcej, noc była jasna, księżycowa, a konie nie zmęczyły się, lecz drogę zagrodził nam jeden z dopływów rzeki Pieszczoty, nieszerokiego, lecz z dosyć szybkim biegiem, tak, że zmyło most. “Trzeci raz w ciągu miesiąca - objaśnił nam przygnębiony brygadzista królewskich budowniczych, na nowo wbijające opory - a przecież dobrego gatunku stawiamy, sumiennie. Po prostu cudy jakieś!” Przeprawiać się przez nieznaną rzekę w ciemności my nie zaryzykowaliśmy. Kupieckie karawany skręcały z traktu na objezdną drogę, przy której informator głosił: “Trolli most. Miedziak za pieszego, pięć za konika, srebrnika za karawanę”. Szybko zobaczyłam dziesiątkę dużych trolli w pocie czoła rozmotujących bezpłatny most po nocach. Za rzeką zaczynało się pojezierze, które zajmowała cała wschodnia granica kraju. W jego centrum leżało Driwo, ogromne jezioro z dziesiątkami wysp i setkami przeciwnych prądów, rusałkami i dlatego był zamknięty dla rybaków - pochopnie wyciągana sieć wracała z wodorostami, śmieciami, kamuszkami lub z bardzo nieświeżym, specjalnie przywiązanym w razie takich wypadku topielcem. Samymi za¬jadłymi kłusownikami zajmował się kraken, gigantyczny wodny smok z mackami zamiast płetw, który uwielbia zastawiać drogę wszystkim czym wygodnie - prawda, już pośmiertnie... Do Driwa wpadało sześć dużych rzek i niezliczona liczba drobnych, czystych i brudnych. To wiośnie ono rozlewało się, zmieniając kraj w jedno ogromne jezioro z setkami wysepek, tak że bezpośredniego połączenia tam nie było, osiedla można było spotkać rzadko, za to ptaków i wszelkich wodnych istot była masa. Zaginiony wilk niepokoił mnie najbardziej, przez całą drogę nie zauważyłam go nawet kątem oka, chociaż to jeszcze o niczym nie świadczyło - do traktu las nie podchodził, lecz nieprzerwanym pasmem rozpościerał się nieopodal, przed wieczorem otuliwszy się niebieskawą mgiełką ciemności. Możliwe, dniem wilka odstraszali ci, którzy ciągnęli się po trakcie, a teraz - pracujący nieopodal budowniczowie, czy raczej żołnierze, lecz niezbyt trzeźwi i własnymi śpiewkami mogli zamęczyć zbytnio żywych i podnieść z grobów umarłych. - Za Pieszczotą od Witiagskiego traktu odgałęzia się Arlisski - zakomunikował Rolar. -- On zabierze trochę północy i jeżeli zejdziemy na dwie wiorsty w dół po ciemku, to rano po przeprawie wyprowadzę was na niego krótką ścieżką. Krzykliwi muzykanci sprzykrzyli się sprzeciwiać nawet Orsanie, która całą drogę jechała między mną i wampirem, jasno dając do zrozumienia, że on nie wzbudza u niej zaufania. Zresztą, winien w tym był sam Rolar, któremu, dostarczało przyjemność zastraszać biedną dziewczynę, barwnie opowiadając lub w biegu wymyślając okropne legendy o wampirach i kończąc je potwierdzonymi przysięgami zapewnieniami, że wszytko to głupota i wymysł oraz intrygi nikczemnych wiedźminów, do których, ma nadzieję, my z Orsaną nie zaliczamy się? I wyraziście oblizywał się. Trzymałam się trochę na stronie i przepuszczałam to majaczenie obok uszu, ale najemnica raz po raz warczała na gadatliwego wampira, pomału zaczynając marzyć o karierze wiedźmina. Trudno okazało się jechać wąską gliniastą mielizną, która ciągnęła się wzdłuż zarośniętego krzakami brzegu, który po cichu podnosił się i pod koniec drugiej wiorsty osiągnął poziom końskiej piersi, a dalej przechodził w szczere urwisko, które srebrzyło się pod księżycem. Orsana już zaczynała mamrotać sobie pod nos: “Osi, tak ja i wiedziałam, zaprowadził nas w jakieś krzaki i za jednym zamachem zasmokcze i utopi”, a Rolar zmieszanie oglądał się po bokach, kiedy zupełnie przypadkowo pokazałam wygodne zejście do wody, pół skrytego pod wiszącymi witkami wierzby. Na brzegu była przepiękna polanka, nawet z krzakami i wielkimi szkieletami grubych dębów. Konie miały gdzie poszczypać trawkę, a drzewa które okrążały polanę pozwalały rozpalić ognisko, nie obawiając się, że je zauważą z wody lub traktu.

- Wiemy, że ją uderzył. Znaleźliście kamień... - To żaden sekret. - Shipley wstała. - Dziękuję, panie Novak. Nie spuszczał z niej wzroku. - Ale nadal nie ma pani pewności, co? - Do widzenia panu. Włączając się do ruchu przy Staples Corner swą Sprawdź - Jak mogłabym cię obwiniać za to, żeś mnie bronił? - Wzięła do ręki list. - Nawet twój ojciec był dumny z twego postępku... Wiedział, ze masz rację. - Ale to tylko dlatego, że taki jestem... - Spojrzał na swoje unieruchomione nogi. - Powiedz, że tak nie myślisz, proszę! - Czuła, że cały ból zbija się w piekącą kulę w jej piersi - Jack, przecież wiesz, że to nieprawda! - W końcu przyznał, że tak nie myśli - opowiadała później Lizzie Angeli. - Ale nie wiem, czy nie dlatego, żeby mi sprawić przyjemność. Wiesz, mam wrażenie, że on chce zrozumieć, co naprawdę stało się tamtej nocy.