Nad czym tak przemyśliwał podczas jazdy, kiedy słońce wschodziło coraz wyżej? Może nad tym, czyją córką jest

170 Rozdział 17 Shelby odsunęła krzesło, wsunęła najważniejszy folder pod pachę i w tym momencie usłyszała, że jakiś samochód zwalnia i zatrzymuje się na opustoszałej ulicy przed biurem. Świetnie, pomyślała. Kolejna osoba, która mogłaby ją rozpoznać. Nie żeby to miało większe znaczenie. Chyba żeby to był Ross McCallum. Omal nie dostała zawału. Nie panikuj, Shelby. Ross nie ma tu żadnych spraw do załatwienia. Po prostu jesteś przewrażliwiona. Ruszaj dalej. Jedź do Lydii. Zażądaj, żeby powiedziała ci prawdę. Wepchnęła swoją teczkę do szafki, zgasiła latarkę, wsunęła szufladę i zamknęła ją na klucz, podobnie jak biurko. Nie chciała, żeby jej ojciec się zorientował, że poznała prawdę. Najpierw musi zobaczyć swoją córkę, porozmawiać z nią, zdecydować o dalszym postępowaniu. Gdyby sędzia dowiedział się, że Shelby ustaliła miejsce pobytu Elizabeth, mógłby znowu sabotować jej wysiłki. - Drań - mruknęła, okrążając biurko ojca, podczas gdy jej oczy przywykały do ciemności. Nie mogła narażać się na ryzyko przyłapania. Nie teraz. Usłyszała trzaskanie drzwi. - Niech to diabli wezmą! - szepnęła. Zdenerwowana, wybiegła z biura sędziego i skierowała się do tylnych drzwi, przez które weszła. W oknie naprzeciwko parkingu widać było blask reflektorów. Uświadomiła sobie, że ta droga odwrotu została odcięta, i to ją trochę podłamało. Zerkając przez rolety, http://www.beton-architektoniczny.edu.pl - Pogódź się z tym, Shelby - powiedział wolno Jerome. - Ja już się pogodziłem. Gdyby nie ściągnęła cię tu Lydia, w końcu bym cię do siebie wezwał. Wiesz, że odziedziczysz wszystko, co mam. Ranczo, szyby naftowe, ten dom i... - Nie - przerwała mu schrypniętym, pełnym emocji głosem. - Nie chcę tego słuchać. Nie teraz. Nie w dniu, kiedy 181 wreszcie mam się spotkać z córką, o której powiedziałeś mi, że umarła, z córką, którą przede mną ukrywałeś. Dobrze? Nie umiem się pogodzić z tym, że kiedy w końcu mam poznać moją córkę, okazuje się, że ty... jesteś umierający. - Serce biło jej mocno, do oczu napłynęły piekące łzy gniewu. - Będziesz musiała stawić czoło wielu problemom - powiedział sędzia, powoli wstając; jego szczękę pokrywał srebrzystosiwy zarost. Oparł się o laskę i obrzucił Nevadę zmęczonym spojrzeniem. - Ty zresztą też. Czy ci się to podoba, czy nie, zostaniesz aresztowany za zamordowanie Estevana. Prokurator okręgowy ma przeciwko tobie całkiem mocne dowody. Tak przynajmniej słyszałem. - Zmrużył swoje stare oczy. - Jesteś na to przygotowany? - Już panu mówiłem. Nie miałem z tym nic wspólnego.

Shelby była przygotowana. Nie wątpiła, że czeka ich kolejna konfrontacja. - Do San Antonio. Mam dosyć bezczynnego czekania, aż twój przyjaciel Levinson zadzwoni z informacjami o Pritcharcie. Pomyślałam, że spróbuję odszukać adwokata ojca i coś z niego wydobyć. Pewno wie coś o tym, co zaszło. - Pojadę z tobą. 95 Sprawdź Siedzac wewnatrz pote¿nej budowli, pełnej kryształowych ¿yrandoli rzucajacych migotliwe swiatło na drewniane podłogi, nie miał wra¿enia, ¿e wrócił do domu. Parkiety lsniły dyskretnie pod warstwa patyny, jaka mo¿e nadac tylko wiek i setki par eleganckich butów. Boazerie, pracowicie pokryte płaskorzezbami przez niemieckiego emigranta, pociemniały z czasem. Tak, piekny dom. Zwłaszcza jesli ktos lubi domy, które nie maja duszy. Drzwi frontowe otworzyły sie szeroko i stanał w nich Alex. Wszedł do holu i postawił teczke na najni¿szym stopniu schodów. Zdjał rekawiczki i spojrzał gniewnie na brata. 54