- Mamo, mam racje, prawda? - Nick patrzył na nia z

Jeszcze raz spojrzała na dziecko, po czym nagle wyczerpana powlokła sie do swojej sypialni i zrzuciła pantofle. Eugenia zamkneła ¿aluzje. - Spróbuj odpoczac - poradziła. - Tak, dziekuje - powiedziała Marla z roztargnieniem, wpatrujac sie w wielkie ło¿e z baldachimem. Nie mieszkasz tutaj, nigdy tu nie mieszkałas. To nie jest twój dom, to nie jest twoje łó¿ko. Co do tego nie ma ¿adnych watpliwosci. Ta mysl brzeczała jej w głowie jak natretna mucha, ale Marla postanowiła nie zwracac na nia uwagi. Była zbyt zmeczona. Wkrótce wszystko sobie przypomni. Ju¿ wkrótce. - Gdybys jeszcze czegos potrzebowała, po prostu nacisnij ten guzik. 'Ib stary typ, ale całkiem niezle działa. - Eugenia podeszła do łó¿ka i wcisneła czarny guziczek. - Carmen? - Pusciła guzik. - Tak, pani Cahill? - usłyszały odpowiedz. Eugenia ponownie wcisneła guzik. - Wszystko w porzadku. Niczego w tej chwili nie http://www.beton-dekoracyjny.org.pl - Może. Kto wie? Byłam jeszcze dzieckiem. Ale myślę sobie, że miałam prawo je sobie zrujnować. - Sobie i naszej córce. - Wypowiedział te słowa lekko oskarżycielskim tonem. - Ustalmy jedną rzecz, Nevada - odparła z naciskiem. - Bez względu na okoliczności, nigdy, przenigdy nie zrobiłam niczego, żeby zaszkodzić swojemu dziecku. 98 - Z wyjątkiem tego, że nie powiedziałaś o nim jego ojcu. Poczuła się tak, jakby ją zdzielił czymś ciężkim. - Myślałam... myślałam, że to jest już za nami, ale najwyraźniej się myliłam. Uznała, że nie ma sensu ciągnąć tej rozmowy. Ruszyła w stronę samochodu. Nevada dogonił ją, złapał za nadgarstek i odwrócił tak szybko, że omal się z nim nie zderzyła. - No, dobrze, to był chwyt poniżej pasa, ale chcę wierzyć, że teraz jesteśmy w tym samym położeniu. Powiedziałaś mi o wszystkim, co powinienem wiedzieć. Zgadza się? - Absolutnie. - Z wyjątkiem gwałtu. Nie powiedziałaś mu o gwałcie, Shelby.

och, cholera. Po krótkiej chwili ciszy pokojówka otworzyła drzwi garderoby, wpuszczajac do srodka troche swiatła, weszła i właczyła odkurzacz, którego odgłos w tym małym pomieszczeniu zmienił sie w ogłuszajacy ryk. Zapaliła górna lampe i garderobe zalało ostre swiatło. Marla przylgneła Sprawdź zdołał sie podniesc i zrobic krok w jej strone. Wtedy jednak zaplatał sie w zsuniete do kostek d¿insy. - Nawet o tym nie mysl - rzuciła Kylie, gotowa w ka¿dej chwili znowu do niego strzelic, choc rece jej sie trzesły. Monty upadł na podłoge, dyszac cie¿ko i jeczac z bólu. - Nie ruszaj sie. Monty zemdlał. Kylie zeszła z łó¿ka w chwili, kiedy drzwi sypialni otworzyły sie z trzaskiem. Wtedy cała jej nadzieja i odwaga znikneły. 460 Stała, półnaga, twarza w twarz ze swoja przyrodnia siostra, kobieta, której przez całe ¿ycie zazdrosciła. A Marla nie była