wyświęcony na kapłana, za ojca miał szkockiego górala, zresztą legata na

naznaczony furią, aż nazbyt znajomy głos: - Zabierz od niej brudne łapy, ty pieprzony narkomanie! Izzy przeleciał przez kabinę i walnął w ściankę. Na środku, ociekając wodą, stał Dane Whitelaw. Miał mokre włosy i przemoczone szorty. - Dane, co ty tu, do cholery, robisz? - zapytała ze złością. Izzy otrząsnął się po uderzeniu. Wstał i zręcznym ruchem wydobył z kieszeni sprężynowiec. - Izzy, zostaw to! Dane, co się, u diabła, z tobą dzieje? Żaden nie zwrócił na nią uwagi. Dane spoglądał ponuro na przeciwnika, Izzy mial w oczach żądzę krwi. Skoczył. Kelsey nigdy nie widziała Dane'a w takiej sytuacji. Jego reakcja ją przeraziła. Izzy był dobrze zbudowany, szybki, bardzo silny od fizycznej pracy. Dane błyskawicznie uskoczył, tak że cały impet ataku przeszedł bokiem. Chwycił rękę z nożem http://www.betondekoracyjny.info.pl przejmował - zauważył. - Nie masz racji. Na śniadanie zjadłem tylko płatki zbożowe. Chyba przydałoby się więcej roztopionego masła - zwrócił się do kelnerki. Dane zaczął jeść rybę. Była świeża i doskonale upieczona. - Słyszałem - powiedział - że macie o tych morderstwach informacje, których nie ujawniacie mediom. Hector, który napoczął już homara, miał błogi wyraz twarzy. - Gdzie słyszałeś? - zapytał. - Aha, zapomniałem, że jesteś spokrewniony z Jessem Crane'em.

- No i? - No i co? - Jesteśmy tu, bo miałeś mi powiedzieć, dlaczego szukasz Sheili w klubie striptizowym - przypomniała. Odwrócił się od okna i spojrzał na nią. Przez dłuższą chwilę milczał. Sprawdź miała kiedyś w ich szkole wykład na temat psychologii, a mówiła z taką pasją, że nawet niezainteresowani tematem uznali ją za „świetną babkę". Ucieszyła się, gdy Mary i Jeremy ją rozpoznali, spędziła z nimi wolne popołudnie, twierdziła nawet, że przypomina sobie Jeremy'ego. Szczerze powiedziawszy, w ciągu tych kilku godzin Jeremy zaczął coraz bardziej doceniać Jessicę, w porównaniu z którą Mary wydawała się płytka i mało interesująca. Chyba się nawet troszeczkę zadurzył. W takim stanie ducha naprawdę nie miał ochoty chodzić na niemądre imprezy, w dodatku cokolwiek szalone, bo o ile było mu wiadomo, w ramach wyjątkowo swobodnej zabawy nie tylko krępowano chętnych, ale też niektórzy z prowodyrów mieli się za prawdziwe wampiry... - Mary, nie mam ochoty tam iść. - Nie bądź takim sztywniakiem! Pamiętaj, że kończę dziennikarstwo,