firanki. Lucy na pewno nie otwierała tego okna. Madison i

W tej chwili Madison i J.T. zbierali jagody razem z dziadkiem i Sidney Greenburg, która przyleciała z Waszyngtonu. Madison miała rękę w gipsie, ale z wielkim entuzjazmem dołączyła do wyprawy, bo znudziła jej się rola inwalidki. – Takie proste, zdrowe zajęcie przyda się nam wszystkim – stwierdziła Sidney. Pakowanie było prawie skończone i wkrótce Rob poszedł do domu. Lucy przeszła przez podwórze i stanęła na werandzie, gdzie w wiklinowym fotelu siedział Plato Rabedeneira z głową owiniętą bandażem. Wciąż był blady i osłabiony, ale wyglądał znacznie lepiej. Na jego widok twarz Lucy rozjaśniła się. – Nie wiedziałam, że już wyszedłeś ze szpitala. Kiedy cię wypuścili? – Wywalczyłem to sobie dziś po południu. Nie było łatwo, ale nienawidzę szpitali. – Jak się tu dostałeś? – Znam pewnego detektywa z FBI. – To FBI też tu jest? – zdumiała się Lucy. – Lucy, wszyscy tu są. http://www.blatygranitowe.org.pl/media/ stojąco. To był najpiękniejszy dzień w jej życiu. Zaraz potem rozpoczął się ich miesiąc miodowy i Pierce zrobił jej niespodziankę, zabierając ją do Paryża. Ujrzała Miasto Świateł. Cudowne, tętniące życiem miasto, pełne turystów i mieszkańców. Zobaczyła Łuk Triumfalny, wieżę Eiffla, Luwr. Przesiadywali w małych kawiarenkach, racząc się mocną kawą i przepysznymi ciastkami, od których z pewnością przybrała na wadze. Po tygodniu spędzonym w Paryżu polecieli do Nicei, nad Morze Śródziemne. Wynajęli

- Chłopcy nie powinni być tutaj bez opieki - powiedziała, za późno gryząc się w język. Nie chciała go krytykować, niepotrzebnie się jej to wypsnęło. Oczy mu pociemniały. - Absolutna racja. To moja wina, za bardzo Sprawdź Uśmiechnęła się, gdy nie zareagował. – Wiedziałam o tym – rzuciła i wyszła. Ale ze mnie idiota, pomyślał Sebastian. Lucy była w jego sypialni, czuła do niego wdzięczność, a on oczywiście musiał jej przypomnieć, jakim jest sukinsynem. To na pewno sprawka ducha Daisy. Gdyby to było w Wyomingu, miałby już Lucy Blacker obok siebie w łóżku. Jakiś dźwięk na zewnątrz domu obudził Sebastiana o świcie. Zerknął na zegarek. Było dwadzieścia po piątej. Ta rodzina wstawała wcześnie, ale nie aż tak wcześnie. Co to mogło być? Zsunął się z łóżka i nakładając spodnie, wyjrzał przez okno. Madison przechodziła właśnie przez mur na końcu ogrodu