szlochała histerycznie.

- Ja... okropnie bolała mnie głowa, milordzie. W kuchni jest bardzo gorąco, więc przyszłam tutaj zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie usłyszałam nadchodzącego z tyłu pana Baverstocka. On... on... nie chcę źle mówić o pańskim przyjacielu, milordzie. Powiedzmy, że kierował się fał¬szywymi przesłankami. - Do diabła z nim! Czy nie ma za grosz sumienia? - wykrzyknął Lysander z pasją. - Niewiele - odpowiedziała szczerze dziewczyna. Wytarła nos i osuszyła łzy. Niespodziewanie poczuła się bardzo szczęśliwa. Lysander zaśmiał się i lekko ją przytulił. - Tak, nigdy go nie miał. Powiem mu parę słów. Nie mogę pozwolić, by tak panią niepokoił. - Dziękuję, milordzie. - Clemency wyprostowała się. - Jestem wdzięczna, że zjawił się pan we właściwym momencie. Mam nadzieję, że nie postawi to pana w zbyt krępującej sytuacji wobec pana Baverstocka. - Och, dam sobie z nim radę. - Lysander opuścił rękę z pewną niechęcią. Nagle oboje ogarnęło lekkie zawstydzenie. Clemency wstała i z udaną swobodą rzuciła: - Pójdę się przebrać, kolacja już niedługo. - Tak, niedługo, ja też pójdę - odparł machinalnie Lysander. Clemency, czując, że się czerwieni, szybko dygnęła i odeszła. Jeszcze jakiś czas Lysander patrzył niewidzącym wzrokiem na jaskółki, a potem odwrócił się i także pośpieszył do domu. Kolacja upłynęła w niemal całkowitej ciszy i nic dziw¬nego, bo większość obecnych osób, z gospodarzem na czele, nie miała ochoty do rozmów. Po wyjściu pań Clemency poprosiła lady Helenę o pozwolenie udania się na spoczynek. - Naturalnie, moja droga. Wyglądasz na całkiem wyczer¬paną, czyż nie, Mario? Mam nadzieję, że przygotowania do pikniku nie są dla ciebie zbyt wielkim ciężarem. - Ależ skąd! To wszystko przez ten upał. Sen dobrze mi zrobi i rano poczuję się znacznie lepiej. Tymczasem w jadalni mężczyźni z mniejszym niż za¬zwyczaj zapałem skończyli wieczorne porto. Wędkarze czuli się nieco senni, markiz zaś pogrążył się w milczącej zadumie. - Lysandrze, gdzie zaplanowano miejsce na piknik? - zapytał lord Fabian. - Mam nadzieję, że znajdziemy tam trochę cienia. Dzisiejszy skwar dał mi się mocno we znaki. - Zwykle chodzimy nad strumyk koło ruin starego koś¬ciółka. To bardzo przyjemne, zacienione miejsce na skraju małego lasku, będziesz więc mógł, kuzynie, odpocząć do woli pod drzewami. - Już od niepamiętnych czasów nie brałem udziału w pikniku - rzekł lord Fabian. - Od razu poczuję się o kilka lat młodszy. Towarzystwo rozeszło się na dobre wkrótce po tym, jak panowie dołączyli do pań na kawę w salonie. Lysander odprowadził damy na piętro i wrócił do kuchni, by sprawdzić, czy wszystko zostało należycie przygotowane na następny dzień. http://www.bolglowy.com.pl/media/ w kolejności alfabetycznej. - Dzięki. - Willow ukucnęła przy szafie równie podekscytowana, jak dziecko odpakowujące prezenty pod choinką. — Mój ulubiony wykonawca! - Wyjęła jedną z płyt z szafy. - Cudownie... Całkowicie zapomniała o jego obecności. Wiedział, że musi ją zostawić samą, bo inaczej nie zdoła się powstrzymać, by nie pogładzić jej włosów. Chrząknął. - To ja już sobie pójdę. R S - Mmmm... - wymamrotała tylko, więc czym prędzej opuścił pokój, ale zamiast udać się z powrotem do salonu, poszedł

mi szczegółów! - Pchnęła drzwi i energicznym krokiem weszła do środka. - Nawet gdybym była w tobie zakochana — rzuciła przez ramię - choć oczywiście nie jestem, nie wyszłabym za ciebie za mąż! Nawet gdybyś ofiarował mi całe bogactwo świata! Może jestem tylko zwykłą dziewczyną z małego miasteczka, ale nie zamierzam grać drugich skrzypiec! Sprawdź w tym regionie nie należą do najprzyjemniejszych. Dużo tu śniegu. Nie mogę się doczekać, kiedy zabiorę dzieci w góry. Czy jeździ pani na nartach? Pokręciła przecząco głową. - To już cztery osoby, które będę musiał nauczyć. Przecież pojedzie pani z nami. Mam nadzieję, że nie czuje się pani urażona, w końcu nawet nie spytałem. Może nie przepada pani za nartami? - Wręcz przeciwnie, zawsze chciałam się nauczyć jeździć na nartach, ale to drogi sport, a ja zawsze miałam inne pilne potrzeby. R S - Co zamierzała pani robić w życiu? To jest, zanim zaszła