olśnienia, odniosła wrażenie, że ojciec nie jest taki zasadniczy i uczciwy, jak jej się wydawało, że być może

Wypaliwszy trzeciego marlboro, Ross zajrzał przez okna i rozpoznał Ruby, który właśnie szykowała się do wyjścia. Obserwował ją, jak zagadywała innych kasjerów i odwiązywała fartuch. Wreszcie im pomachała, pchnęła szklane drzwi i wyszła w wieczorną spiekotę. Ross uśmiechnął się łagodnie i cisnął niedopałek papierosa na asfalt. Ruby wciąż była filigranową ślicznotką i Ross pamiętał ją w łóżku. To było wiele lat temu, jeszcze zanim zwróciła się przeciw niemu, ale w tamtych czasach miała porywczy temperament w łóżku i poza nim. Zastanawiał się, czy nadal świetnie robi laskę. Na samą myśl o tym poczuł, że ma erekcję. Przycięła włosy. Były teraz krótsze; loczki w kolorze mahoniu okalały jej szczuplutką twarz o wielkich brązowych oczach. Niektórzy twierdzili, że wygląda jak Audrey Hepburn, tylko jest niższa, ale w rzeczywistości Ruby Dee była zbyt pulchna, żeby można je porównywać. Ross nie mógł wytrzymać naporu stwardniałego członka. Tyle lat nie był z kobietą. Tyle lat. Już dawno należał mu się szybki numerek. Walczył z erekcją praktycznie od momentu, gdy opuścił więzienie. Każda kobieta wydawała mu się teraz potencjalną zdobyczą. Był tak napalony, że miał wrażenie, że zaraz zwariuje. Czekał, aż Ruby wyjmie kluczyki z torebki i zacznie otwierać drzwi swojego forda escorta. Wtedy błyskawicznie wyskoczył zza starej furgonetki. Wielkimi krokami minął stojące w nieładzie supermarketowe wózki i okrążył zielonego el camino, na którego oknie znajdowała się kartka z napisem „Na sprzedaż”. - Ruby - powiedział, a ona aż podskoczyła, odwróciła się i trzymała klucze w taki sposób, jakby dawały jej jakąś ochronę. 106 Szepnęła coś po cichu. Brzmiało to jak „Boże, dopomóż”. A potem odezwała się głośno: http://www.budujemy.edu.pl wenflonu wbita w przedramie. Dobry Bo¿e, to ¿ałosne, jak scena ze szmatławego filmu o drugiej wojnie swiatowej. - Cissy bardzo za toba teskni, a mały James... - Głos znowu sie załamał. Próbowała wydobyc z niepamieci jakis cien wspomnienia miłosci czy czułosci dla tego człowieka, którego nie mogła ani sobie przypomniec, ani zobaczyc. Otchłan, która była jej przeszłoscia, ziała pustka. Nie miała pojecia, jak Alex Cahill wyglada, jak zarabia na ¿ycie, jak sie z nia kocha... a tego nie mogłaby chyba zapomniec. No a dzieci? Cissy? James? ¯adnych wspomnien, ¿adnych wizerunków tłusciutkich maluchów o rumianych policzkach i zasmarkanych nosach ani patykowatych nastolatków walczacych z tradzikiem młodzienczym. Czuła, ¿e zaczyna odpływac. Mo¿e w koncu

nad sobą choćby na moment. Pocałował ją w czoło i znowu musiała walczyć ze sobą, żeby nie wybuchnąć szlochem. - Martwiłem się o ciebie - wyznał, kiedy leżeli w ciemnościach. Przez uchylone okno słyszała odgłosy nocy: pomruki krów albo szum samochodów przejeżdżających odległą autostradą. - Dlaczego? - Nie wiem. Ale dzieją się rzeczy, które mnie niepokoją. - Materac zaskrzypiał, gdy Nevada stoczył się z niego i Sprawdź zabrac ten ktos, kto dostał sie do domu? - Nie - powiedziała Marla szybko, jej serce zaczeło bic mocniej. Widziałam je tamtej nocy. Otwierałas gabinet Aleksa. - A tak, rzeczywiscie. I od tego czasu kilka razy otwierałam Cahill House. - Nerwowo poprawiła szalik i wło¿yła reke do kieszeni liliowego ¿akietu, szukajac palcami kółka z kluczami. - Ale teraz nie moge ich znalezc. 374 - Zmienimy wszystkie zamki - oswiadczył Alex. - Zrób spis wszystkich swoich kluczy. Marla wpadła w panike. Musi działac szybko. Musi wejsc do gabinetu Aleksa przy pierwszej sposobnosci. - Ja te¿ bede potrzebowała zestawu kluczy - powiedziała,