namowom Mary, która bez skrupułów go wykorzystywała. Jesteś niesprawiedliwy, myśląc o niej w ten sposób, zganił się w myślach. Czasami bywa egoistką, ale to naprawdę bardzo dobra przyjaciółka. - Nie podoba mi się ten pomysł. Roześmiała się. - Och, Jeremy, daj spokój! Już i tak za długo nosisz żałobę po Melissie. A może chodzi o co innego? Boisz się, że ktoś cię przeleci? - Mary! - zaprotestował wymownym tonem, bo chociaż we współczesnych czasach swobodne słownictwo było czymś naturalnym, Jeremy nie lubił, gdy kobieta używała podobnych określeń. - Proszę cię, chodź z nami. Czytałam o bardzo dużym wzroście zainteresowania prywatnymi seks-klubami, parę miesięcy temu był w gazecie wielki artykuł o podobnym lokalu u nas w Nowym Orleanie. Tam też nie ma żadnej tabliczki na drzwiach, wstęp na imprezy mają tylko wtajemniczeni. Ludzie ściągają nawet z daleka, bo w takim miejscu mogą robić wszystko, na co mają ochotę. - No, czyli oddawać się idiotycznym rytuałom, na przykład nacinają sobie skórę na opuszkach i potem jeden imprezowicz ssie krew drugiego. Żałosne. - Wcale nie. Zresztą nikomu nie wolno zmuszać innych osób do niczego, na co same nie mają ochoty. Autorka artykułu nie czuła się http://www.corforte.com.pl i robić zdjęcia. Ciągle nosiłaś przy sobie aparat. Nadal malujesz? - Nadal mam aparat fotograficzny, a co do malowania... Nie dokończyła, gdyż w drzwiach ukazała się Cindy. Odgarnęła jasne włosy, była spocona, po wysiłku jej mięśnie wyraźnie rysowały się pod skórą. - Jorge! - krzyknęła. - Nie widziałam cię tutaj. - Ja cię zauważyłem, ale akurat podnosiłaś coś o ciężarze Titanica, więc nie chciałem przeszkadzać. 111 Cindy uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek. - Niedługo wybieramy się do Dane'a na piknik
- poinformował go Dane. - W tym jednak kraju, jeśli pizza jest zimna, możemy zamówić następną. Jedźmy już. W samochodzie, gdy wjechali już na autostradę, Dane zapytał: - Jesteś absolutnie pewien, że nie pływałeś dziś Sprawdź Gdy usłyszał odpowiedź, zacisnął rękę na kierownicy. - Kelsey? Cindy wpadła do sypialni w chwili, gdy jej przyjaciółka przestała krzyczeć. - Co się stało? Twarz w oknie. Czy na pewno ją widziała? Teraz po szybie łaziła jaszczurka. W miejscu, w którym widziała twarz albo przynajmniej cień głowy. Bardzo duża jaszczurka. - Jaszczurka - powiedziała Kelsey. - Co? - Jaszczurka, duża, jest na oknie. - Krzyczałaś z powodu jaszczurki? - zapytała