Ale nie potrafiła dłużej skupić się nad tą myślą.

- No proszę - powiedział Tristan z uznaniem. - Świetnie prowadzisz, Bethie. Jedź jak na wyścigu i nie pozwól, żeby cokolwiek cię hamowało. Uśmiechnęła się. Wcisnęła pedał gazu. Pędziła z prędkością 170 kilometrów na godzinę. Włosy powiewały na wietrze, a słońce rozgrzewało twarz. - Pędzimy aż miło! - Tristan krzyknął przez wiatr. Bethie uśmiechnęła się, jechała szybciej i nawet nie wspomniała, że to było ulubione powiedzenie Mandy. Kocham cię - pomyślała. -Boże, jaka ja jestem szczęśliwa! Tristan nadal przyglądał się jej tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Wcześniej włożył czarne skórzane rękawiczki. Teraz palcem przesunął po jej szyi. - Bethie - powiedział po chwili. - Opowiedz mi o swojej drugiej córce. Opowiedz mi o Kimberly. 11 Rezydencja Olsenów, Wirginia Rainie wykonała cztery podejścia, zanim znalazła dom Mary Olsen. Za pierwszym razem nawet nie zauważyła wąskiego wjazdu z ulicy gęsto zarośniętej drzewami. Za drugim razem spostrzegła wjazd, ale poprzez gałęzie nie zauważyła domu. Za trzecim razem wjechała do połowy wjazdu, ujrzała niesamowitą posiadłość i pośpiesznie wycofała się, zanim lokaj spuścił http://www.dentalweb.pl/media/ o ciebie dbał. Andrews uśmiechnął się okrutnie i mocniej przyciągnął Kimberly do siebie. - Wstawaj, śpiąca królewno. Czas pożegnać się z tatusiem. Szarpnął się w górę. Kimberly nie zrobiła nic, żeby mu przeszkodzić. Kątem oka Quincy spostrzegł w tle jakiś inny ruch, ale oparł się pokusie spojrzenia w tamtą stronę. Zbliżał się do Andrewsa, koncentrując się na tym, żeby jak najbardziej zawęzić jego wszechświat. Tylko Andrews, Kimberly i Quincy. Tylko jeden zacięty drapieżnik, jedna córka i jeden ojciec, zdecydowany utrzymać swoje dziecko przy życiu. On wpatrywał się w Andrewsa, Andrews wpatrywał się w niego. Rainie... Reszta zależała od przypadku. - Jak się czujesz, Quincy? - zapytał Andrews, silniej wykręcając rękę Kimberly i jeszcze bardziej przyciągając dziewczynę do siebie. - Jakie to

- Jeszcze nie wiesz? - Skąd masz ten numer?! - Spokojnie, amigo. Chcę tylko pogadać. Powspominać stare czasy w ten piękny wieczór. - Pierdol się - bez zbytniego zastanowienia rzucił Quincy. Nigdy nie przeklinał i w chwilę później żałował, że to zrobił, bo tamten facet zaczął się Sprawdź - Być może znajdzie go pani w Quantico - powiedziała oschle. - Tylko tyle wolno mi powiedzieć. - Myśli pani, że nie wróci na noc? - Tylko tyle wolno mi powiedzieć. - Rozumiem - powiedziała Rainie. - Telefony. Pani należy do kawalerii. Agentka nie odpowiedziała od razu. Potem skinęła wolno. Rainie odpowiedziała tym samym. Jeszcze raz przyjrzała się agentce i to, co ujrzała, sprawiło, że poczuła się mała i mało znacząca. Nie surowy garnitur, lecz profesjonalny ubiór, który dobrze skrywał broń. Nie poważną fryzurę, lecz taką, która pozwala skutecznie ścigać najgroźniejszych kryminalistów. Nie surową twarz, lecz inteligentną twarz kobiety sukcesu. Krótko mówiąc, stuprocentowa, doskonale wyćwiczona agentka federalna. Naprzeciwko niej Rainie, świeżo upieczony prywatny detektyw, wyrzucona z policji, bo kiedyś