- Zostanę jeszcze trochę. W hotelu nic się nie dzieje, a gdyby co, mój menedżer wie, gdzie mnie szukać.

Drżała z zimna, ale usiadła najdalej od niego, jak mogła. Wstrzymała oddech, kiedy przyciągnął ją do siebie, objął ciepłym ramieniem i otulił połą płaszcza. - Co pani wie o moim ojcu? - zapytał. - Tylko to, że miał... parę kochanek i że umarł piętnaście lat temu. - Ojciec miał więcej niż kilka kochanek. Jego ulubionymi rozrywkami były rozpusta i hazard. Mieszkał z żoną przez trzy miesiące, póki mnie nie poczęli. Potem zawiózł ją do Lowdham, małej posiadłości Balfourów w Nottingham. Tam się urodziłem i tam matka spędziła następnych jedenaście lat, tęskniąc za Londynem, przyjaciółmi i dawnym życiem, ale nie podjęła żadnej próby, żeby to wszystko odzyskać. Widziałem ojca raptem sześć razy, wliczając pogrzeb. - Och! - wyszeptała Alexandra. - Od kobiet, które pragnęły mnie usidlić, nieraz słyszałem, że to widok całkowitej bezradności i nieszczęścia mojej matki wywołał we mnie niechęć do małżeństwa. Zgadzam się z nimi. - Ale mimo tej niechęci zamierza się pan teraz ożenić. - Zgodnie z moją wolą ziemie i tytuły Balfourów miał odziedziczyć mój kuzyn i jego potomstwo. James zginął rok temu w Belgii, kiedy w jego obozie eksplodował wóz z prochem. Nie wiem, czy w ogóle go pogrzebano. Niewiele z niego zostało. Mówił spokojnie, ale czuła, że jest napięty jak struna. Gdy pod wpływem impulsu oparła głowę o jego ramię, odprężył się trochę. http://www.dobra-medycyna.net.pl/media/ - Lily... nic ci nie jest? Lewa ręka zaczęła drętwieć. Nieprzyjemne, niepokojące uczucie. Wciągnęła głęboko powietrze. - Muszę ci to powiedzieć... gdybym... nie mogła później. Podniósł się zza stołu, coraz bardziej zaniepokojony. Dotknął czoła Lily i szybko cofnął dłoń. - Dzwonię po karetkę. - Zaczekaj - chwyciła go za rękę. - Chciałabym... żebyś zadzwonił do Hope. Muszę ją zobaczyć... zanim... Straszny, gwałtowny ból w piersi. Mocniej ścisnęła rękę Santosa i wyszeptała: - Obiecaj... przyrzeknij... zadzwonić do niej. Przyrzekł i nie czekając, wystukał numer pogotowia. Kiedy skończył rozmowę, wziął Lily na ręce i zniósł na dół, by czekać przed wejściem do budynku na przyjazd karetki. Patrzyła z miłością w jego twarz, zamkniętą, pozbawioną emocji. Ale nie dała się zwieść, doskonale wiedziała, ile uczuć się kłębi pod tą maską, ile głębokich doznań kryje się w pozornie kamiennym sercu. - Każdy musi kiedyś odejść - powiedziała. - Jeśli przyszedł mój czas, jestem gotowa. - Nie umrzesz, Lily. Nie pozwolę ci.

tupnęła nogą i rozpłakała się na dobre. - Nawet nie wiem, co to jest flaming! Lord Kilcairn dał Alexandrze jasno do zrozumienia, że ma wyedukować jego kuzynkę towarzysko, nauczyć ją podstaw gry na pianinie i francuskiego, a pominąć wszystkie poważne rzeczy, które tylko oderwałyby ją od najważniejszego zadania. - To ptak - wyjaśniła, kierując się do jadalni. - Nie płacz, kochanie, bo dostaniesz plam. Sprawdź miony Bobby obrócił się i przyjrzał się jej. Stała zupełnie wyprostowana, sztywna i napięta. Bardziej sprawne oko było całkowicie wysunięte i badawczo spoglądało w kie- runku pomarańczowej Niani. — Co się dzieje? — zapytał niespokojnie chłopiec. — Nianiu, co się stało? — wtórowała mu siostra. Zielona Niania zazgrzytała cicho, gdy koła przekładni zazębiały się o siebie. Podwozie wysunęło się i ustawiło w odpowiedniej pozycji, wydając przy tym metaliczny trzask. Boczne drzwiczki uchyliły się, a ze środka wysko- czyły magnetyczne chwytaki. — Go ty robisz, Nianiu? — krzyknęła zdenerwowana