- To ja was teraz zostawię - szepnęła Pia. Antony uścisnął jej rękę i kiwnął głową. - Pia, nie wiem, jak ci dziękować. Jennifer, która po znieczuleniu cierpiała znacznie mniej, przyłączyła się do podziękowań. Pia powiedziała jej jeszcze kilka słów otuchy i wyszła na pusty korytarz. - Antony dał ci kawę? - spyatł Federico, przechadzając się od ściany do ściany. - Owszem. Nie co dzień zdarza się obsługa w książęcym wydaniu. - Pia odetchnęła głęboko. Książę zatrzymał się i popatrzył na drzwi. - Ile to jeszcze potrwa? - Myślę, że jakieś dwie godziny. Może trzy. Oboje popatrzyli na duży zegar. Wskazówka przeskoczyła właśnie minutę. - Nie zdążyłem kupić prezentu dla dziecka. Tutaj jest sklep, pewnie go zaraz otworzą. Może zajrzymy? Pia kiwnęła głową. Wyszli z oddziału położniczego i wsiedli do windy. W ograniczonej przestrzeni jeszcze mocniej odczuwali swo- http://www.dobra-ortopedia.net.pl Drogą nadjeżdżał jakiś samochód. Sebastian wdrapał się po zboczu kilka metrów wyżej i przykucnął za krzakiem. Nie był to samochód Barbary ani czarna limuzyna Platona. – Widziałeś, kto to? – zapytała Lucy, która stała niżej. Sebastian zszedł do niej i wsunął jej w dłoń należącą do niej komórkę. – Mowery. Lucy, on ma Jacka. Zawiadom miejscową policję. Powiedz im, że prawdopodobnie mają do czynienia z porwaniem senatora. Niech się skontaktują z policją na Kapitolu. – Jack... czy on wyglądał...? – Siedział na fotelu pasażera. Wyglądało na to, że jest cały i zdrów.
Wyciągnął rękę i delikatnie odgarnął z jej twarzy kosmyk włosów. Milczała. Nie miała odwagi się odezwać. - Wezmę go - powiedział. - Zaniosę do łóżka. Biorąc chłopca na ręce, musnął ją niechcący. Podniósł Sprawdź sobie wiarygodną historyjkę: ,,Och, Lucy, właśnie zamierzałam odwiedzić ciebie i dzieci! Wzięłam sobie kilka dni wolnego, chciałam pochodzić po sklepach i wybrać się na małą wycieczkę. Słyszałaś ten strzał? Parę minut temu widziałam nad strumieniem jakiegoś człowieka ze strzelbą. Ktoś ćwiczy strzelanie bardzo blisko twojego domu!’’ Wymówka okazała się niepotrzebna. Przed przystąpieniem do działania Barbara dokładnie sprawdziła cały teren. Lucy była zbyt skoncentrowana na sobie i za głupia, by ją podejrzewać. Strzał w okno jadalni okazał się jej największym wyczynem. To było jeszcze lepsze niż kula na siedzeniu samochodu. Barbara poczekała, aż Lucy zabrała dzieci do Manchesteru. Zaparkowała samochód na poboczu drogi, jak uczyniłby ktoś wybierający