Otwarcie z niej szydząc, posłał jej olśniewający teksański uśmiech, którym uwiódł ją przed tak wielu laty. Nagle

- Tak? A konkretnie o co? - Có¿, miałam nadzieje, ¿e porozmawiasz z Aleksem i skłonisz go, ¿eby pozwolił mi ja odwiedzic. - Rozmawiałem ju¿ z nim na ten temat. Alex uwa¿a, ¿e to nie jest dobry pomysł. - Ale my przecie¿ nale¿ymy do rodziny - powiedziała Cherise. -Wiesz, ¿e ja i Marla zawsze byłysmy sobie bliskie. To zupełnie nowa wiadomosc. Albo po prostu kłamstwo. Pociagnał długi łyk ze swojej puszki. - Nie wiedziałem. 150 - Daj spokój, Nick. Na pewno pamietasz, ¿e trzymałysmy sie razem, kiedy... kiedy jeszcze była z toba. - Naprawde sobie nie przypominam. - Ale to prawda. Zaliczałam ja zawsze do moich najlepszych przyjaciółek. - Cherise bawiła sie nerwowo zapieciem swojej małej torebeczki, drobne palce o pomalowanych fioletowo paznokciach zapinały i otwierały złoty zameczek. Klik, klik, klik. - A teraz Alex nie pozwala mi sie z nia zobaczyc. Nie wiem, czy chodzi tylko o mnie, czy o http://www.dobre-budownictwo.biz.pl Nevada zdążył uruchomić swoją starą furgonetkę i ruszyć w pościg za intruzem, tamten wóz był już tylko malutką plamką w tumanie kurzu. Nevady nie opuszczało przeczucie, że wkrótce wydarzy się coś ważnego. Co gorsza, bardzo się martwił o Shelby. Uważał, że ona na pewno wpakuje się w jakieś kłopoty. Ta myśl nie dawała mu spokoju i podzielił się nią z Levinsonem. - Musi być jakiś sposób, żeby ją znaleźć. - Robię, co mogę. - Głos Levinsona brzmiał obojętnie. Niezobowiązująco. - Ja też. Nevada pojechał do szpitala, w którym urodziła się Elizabeth, przekupił pracownika administracyjnego i wydobył informacje na temat tego, kto pracował na oddziale położniczym tamtego feralnego tygodnia. Rozmawiał ze wszystkimi lekarzami, pielęgniarkami i osobami z personelu administracyjnego, których udało mu się odszukać, ale nikt z tych ludzi nie miał dyżuru w tę noc, kiedy Shelby Cole urodziła dziecko. Albo nikt się do tego nie przyznał. - Będę nadal nad tym pracował.

ale tkwiły na jej oczach jak przytwierdzone. Serce biło jej jak oszalałe - a przecie¿ na pewno jest podłaczona do jakiegos monitora. Zaraz ktos ze szpitala wpadnie do pokoju. Pomó¿cie mi, prosze! Ratunku! Nic. ¯adnego dzwieku. Sprawdź miejscu nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale też nie zapomniał o tym, co zobaczył. McCallum i Smith razem zawsze byli niebezpieczni. Widok Smitha jadącego za McCallumem dawał Shepowi do myślenia przez całą drogę powrotną. Prawie nie zwracał uwagi na to, że jego dzieci się biją. Wyjął chusteczkę, żeby wytrzeć im buzie, ale one były na bakier z higieną, więc wyskoczyły z wozu i puściły się pędem przez podwórze. Shep wysiadł z dodge’a, wepchnął chusteczkę do tylnej kieszeni, zignorował zawzięcie ujadającego Skipa i wszedł do domu. W domu panował wielki zaduch. Wiatraczki tylko rozgarniały gorące powietrze. - No, najwyższa pora - stwierdziła Peggy Sue, kiedy wszedł do kuchni. Garnek już stał na ogniu, na desce leżały pokrojone pomidory i sałata, a kukurydziane, ociekające oliwą tortille czekały na to, żeby je nadziewać. - I następnym razem nie dawaj dzieciom lodów - dodała spokojnie. - Wiesz, że potem marudzą przy obiedzie. Nawet nie chciało mu się zgadywać, skąd wiedziała, że kupił dzieciakom łakocie. Jeśli chodziło o tego rodzaju rzeczy, Peggy Sue miała szósty zmysł.