most. Benito czekał już cierpliwie po drugiej stronie, a z nim coś, co mniej więcej przypominało samochód. Przedpotopowy ford półciężarówka straszył wielkimi płatami rdzy, której było na nim więcej niż lakieru. Brakowało mu klapy z tyłu, a drzwi pasażera były przywiązane drutem (prawdopodobnie tylko to chroniło je przed odpadnięciem). Przednia szyba była obficie poklejona taśmą, która utrzymywała spękane szkło w jednym kawałku. Mimo pośpiechu Milla i Brian stanęli jak wryci, podziwiając ten wyjątkowy okaz. - Benito, tym razem przeszedłeś samego siebie - ocenił Brian z podziwem. an43 33 Meksykanin odpowiedział szerokim szczerbatym uśmiechem. Był niskim żylastym mężczyzną w nieokreślonym wieku (gdzieś pomiędzy czterdziestką a siedemdziesiątką), który nieodmiennie prezentował pozytywne i radosne podejście do życia. - Staram się - powiedział z nowojorskim akcentem. Benito urodził się w Meksyku, ale jeszcze jako dziecko przekroczył z rodzicami granicę i niewiele pamiętał z meksykańskiego dzieciństwa. http://www.dobre-budownictwo.org.pl jeszcze nie, dodając, o której powinnaś przylecieć z Dallas i kiedy się ciebie spodziewamy na miejscu. Potem odłożył słuchawkę. - Podałaś mu numer mojej komórki? - Nie - Joann wyglądała na zmartwioną. - Nawet chciałam, ale nie byłam pewna, co ty na to. an43 118 Facet i tak miał już pewnie jej adres i telefon domowy, dzięki temu, że pochwaliła się publicznie w knajpie swoim prawdziwym nazwiskiem. W takim układzie podanie numeru komórki nie mogło wiele zmienić. - Dam mu ten numer - westchnęła - kiedy zobaczę go następnym
an43 282 - Nie pociągniesz. Nie możemy się rozdzielać, trzymaj mocno! Jeżeli się rozdzielą, to Milla po prostu zginie. O to mu chodziło. Z drugiej strony, jeśli pociągnie go na dno, zginą oboje. Sprawdź Jej matka była wprawdzie przerażona faktem, że wnuczek urodzi się w jakimś obcym kraju, ale ciąża przebiegała spokojnie, bez problemów i powikłań. Justin urodził się w terminie, dwa dni po wyznaczonej dacie. Od tego momentu Milla żyła jak w transie, jej dobę wypełniały w równych proporcjach dwa doznania: wielka miłość i wielkie zmęczenie. Jej obecne życie tak bardzo różniło się od tego, które niegdyś zaplanowała. Z dyplomem uniwersyteckim w ręku chciała zmieniać świat, nie cały od razu, na razie każdego człowieka po kolei. Chciała zostać nauczycielką, taką, którą uczniowie i studenci będą z sentymentem wspominać po latach. Taką, która naprawdę zostawi dobry ślad w ich życiu. Dobrze czuła się w środowisku akademickim, nawet w jego rozpolitykowanych kręgach. Chciała zrobić doktorat, a