wiedziała też, że na końcu drogi czeka jej syn.

domu ginęła wśród drzew i krzewów Małe podwórko otaczał płot oddzielający je od terenu sąsiadów Drzwi frontowe znajdowały się nieco w głębi ganku. Milla po obu stronach wejścia ustawiła donice z jasnymi kwiatami - żółte światło lampy nad drzwiami sprawiało, że wyglądały raczej na pomarańczowe niż czerwone. Dom Milli był schludny i zadbany, ale wiedziała, że True właśnie ocenia go według własnych standardów i zapewne zastanawia się, gdzie właścicielka ma głowę. an43 181 - Dzięki za podwiezienie - powiedziała, odpinając pasy i otwierając drzwi samochodu. Gallagher wyłączył silnik i wysiadł ze swojego wielkiego auta, ale nie zdążył obiec samochodu, by otworzyć pasażerce. Trzymał ją za łokieć, odprowadzając do drzwi. - No dobra - powiedział nagle. - Wycofam się. Ale jeśli będziesz czegoś potrzebować, zadzwoń. W dzień czy w nocy, nieistotne. Mówię serio. I bez zobowiązań. - Dziękuję - uśmiechnęła się do niego Milla. Ta oferta zrobiła na http://www.dobre-opakowania.com.pl/media/ pizzy z pepperoni. Że uwielbia filmy akcji, ale ziewa na komediach romantycznych. To go zaskoczyło, bo przecież Milla była tak bardzo kobieca. Wytłumaczyła mu więc, że zna kobiety aż za dobrze i nie ma ochoty oglądać na ekranie ich banalnych perypetii po raz setny Drobiazgi. Nic wielkiego. Podbiła go swoim niewzruszonym spokojem. Jeżeli w ogóle kiedykolwiek została wyprowadzona z równowagi, to Davida przy tym nie było. Najwspanialsza, najspokojniejsza kobieta, jaką spotkał w swoim życiu. Po dwóch latach małżeństwa wciąż nie mógł uwierzyć we własne szczęście. an43 5 Milla ziewnęła i przeciągnęła się, jej sutek wyskoczył z ust

165 - Czemu nie? - Gallagher był najwyraźniej rozbawiony tym pomysłem. - Wyciągnij ją na kolację z tobą i Ripem, a ja się tam przypadkiem pojawię. Co myślisz? - Nie wiem, czy dam radę namówić teraz Ripa na cokolwiek. Sprawdź - No to powtórz mi trochę. Sam zdecyduję, czy to coś warte. - To było dawno, bardzo dawno, ja nie pamiętam... - Tsk! - syknął Diaz tuż przy jego uchu. Nawet nie ruszył nożem, nie musiał. Enrique, śmiertelnie wystraszony samym odgłosem, zatrząsł się i zakwilił. Wokół rozszedł się ostry smród moczu. - Pamiętasz, kiedy Pavon stracił oko, porywając białe dziecko? Matka wyłupiła mu gałkę oczną gołymi rękami. Musisz to pamiętać. an43 328 - Pamiętam - odparł słabo Enrique. - No proszę, wiedziałem, że z twoją pamięcią nie jest tak źle. Co jeszcze sobie przypominasz?