mógł postawić pod znakiem zaufania całą ich współpracę. W imię

nazwisk rozdzielonych pojedynczą spacją. Wrócili do samochodu i przyjrzeli się spisowi. Przy każdym nazwisku widniała liczba. - To sygnatura aktu urodzenia? - spytała Milla. - Nie, to data. W ten sposób wiem dokładnie, gdzie szukać. Tylko że te daty napisałam wspak. Widzisz? 13 grudnia 1992 roku to u mnie 29912131. Proste. Milla podała jej datę porwania Justina, powiedziała też, że według jej informacji przewieziono go do Stanów natychmiast. - Hm - mruknęła Ellin, wodząc palcem po liście. - To nam zawęża pole. Było tylko jedno białe dziecko w następnym tygodniu. Rozumiesz, to wszystko działo się szybko. Adopcje załatwiano prawie od ręki. W każdym razie mamy tu oprócz niego dwa męskie hiszpańskie nazwiska i trzy żeńskie... No, to musi być twój chłopak. Nazwałam go Michael Grady. Michael, bo to najpopularniejsze imię an43 377 męskie. Pod tym imieniem i nazwiskiem został adoptowany, choć oczywiście możliwe, że nowi rodzice to potem zmienili. Wrócili do podziemi urzędu, gdzie Ellin przejrzała archiwa http://www.domaszkowice.pl/media/ przejechał obok kościoła, po czym cofnął się w alejkę wiodącą na cmentarz, stając bagażnik w bagażnik z czekającym pojazdem. Z obu samochodów wysiedli mężczyźni; z drugiego, jak się okazało, także dwóch. Milla przyjrzała się uważnie przybyszom: kierowca był wysokim szczupłym Latynosem, długie czarne włosy spiął w kucyk. Pasażer był niższy, bardziej krępy W momencie, gdy zobaczyła jego twarz, krew zamarzła jej w żyłach. Od dziesięciu lat ścigała tego drania. Dzień, w którym porwano Justina, utkwił w jej pamięci niby rozmyty, niewyraźny krwawy slajd. Kilka następnych dni, kiedy w klinice walczyła o życie, przepadło zupełnie. Ale w jakiś dziwny sposób odcisnęło się w jej pamięci kilka an43

staruszków. Zresztą mama na pewno zadzwoni do nich i poinformuje, że Milla przyjeżdża. Nie będą ryzykować. Zadowolona z tej okazji do wyrwania się z codziennego kieratu i zajęcia czymś innym niż myślenie o Diazie, Milla zrobiła sobie kilka dni wolnego i poleciała do Louisville w stanie Kentucky. Tam wynajęła samochód i pojechała przez Ohio River to małego miasta w Sprawdź an43 420 Od ponad trzech lat wiedziała, że nawet jeśli odnajdzie Justina, to już go nie odzyska. To właśnie w siódme urodziny synka obudziła się ze straszną świadomością, że dla niej on jest stracony. Nieodwołalnie i bezpowrotnie. Zrozumiała, że jeśli nawet uda się jej znaleźć chłopca, to przecież jego życie związane będzie już od dawna z innymi ludźmi. Wyrwanie go z tego świata oznaczałoby dla dziecka katastrofę. Milla kochała syna i właśnie dlatego rozumiała, że musi pozwolić mu żyć tak, jak żyje. Musiała szukać, musiała upewnić się, że z nim wszystko w porządku, ale wiedziała, że nie odzyska go dla siebie. Nigdy