mamy to wszystko znosić, skoro nasze damy nie mogą się

- Imo, proszę! - Oooch, odwal się wreszcie! - Imo! W tę pierwszą sobotę nowego życia siedzieli wszyscy w salonie, pijąc gorącą czekoladę i jedząc tort oraz ciasteczka kupione rano przez Sylwię w Maison Blanc. Wszyscy zgadzali się co do tego, że wprawdzie są pyszne, ale daleko im do wypieków szwajcarskich. - Albo francuskich - dodał Matthew. - Pierwszy raz byłeś w Paryżu? - spytała Flic. - Przedtem jeździłem tam dwa razy. - Uśmiechnął się do Karoliny. - Teraz wydał mi się zupełnie innym miastem. - Spędzałeś tam swoją pierwszą podróż poślubną? - zagadnęła go Imogen. - Zimno tu jakoś - wtrąciła szybko Sylwia. Flic spojrzała na kominek. - Zwykle palimy tu aż do wiosny. To zimny pokój, dopiero później słońce go przyzwoicie nagrzewa. - Rozpaliliśmy poprzedniej nocy. - Karolina zerknęła na męża i parsknęła śmiechem. 29 http://www.domy-drewniane.info.pl i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Oboje uznaliśmy nasze zaręczyny za niebyłe. Żaden układ między nami nie wchodzi w grę. Nie jestem z nikim zaręczony - dokończył i pochwycił ukradkowe spojrzenie Shey. - Czyli wracamy do domu? - podjął Emil. - Najwyższy czas. Najpierw ten niejasny układ z księżniczką, teraz Peter, który stracił głowę dla jakiejś panienki. Wszystko zaczyna wymykać się spod kontroli. Pora się stąd zbierać. - Nie, jeszcze nie teraz. Jeszcze trochę tu zostaniemy - rzekł Tanner, nie spuszczając wzroku z Shey. - Ale skoro z księżniczką wszystko już wyjaśnione, to... - Emil urwał raptownie. - Och! - Możesz wyrażać się jaśniej? - prowokował Tanner.

- Słuchajcie, postarajcie się zachować spokój - wtrąciła Zuzanna. Sylwia wbiła w nią oczy z nieukrywaną irytacją. - To, co powiedziałam przed chwilą do Matthew, w rzeczywistości dotyczy ciebie, Zuzanno. Wolałabym, żebyś zatelefonowała, zanim tu wtargniesz. - Dzwoniłam. - Terapeutka nie wyglądała na urażoną. - Nikt nie Sprawdź - Łatwo powiedzieć. Kątem oka zauważył, że do budynku VKF zbliża się Stephen Steerforth. Szybko odwrócił się tyłem i odszedł parę kroków dalej. - Czy ktoś w domu wypełnia za ciebie dokumenty bankowe? Macie gospodynię? Znów Izabela! Ale nie. - Nigdy nie chodziła za mnie do banku. A gdybym ją nawet poprosił, podpisałaby się własnym nazwiskiem, nie moim. Gotówkę i czeki może przecież wypłacić każdy, prawda? - Jasne. Na pewno nie zrobiłeś tego sam? Może byłeś przemęczony albo brała cię już grypa? - A może jeszcze - odparował sarkastycznie Matthew - specjalnie przywłaszczyłem sobie pieniądze mojej zmarłej żony,