– Mój mąż żyłby, gdyby został w domu. – Wyszarpnęła jej ramię. –

-Jakbym był potworem, a nie człowiekiem. -Och, Richardzie. - Jej współczucie przyprawiało go o ból, mimo to słowa płynęły same. -Spała oddzielnie, jadła oddzielnie, a potem nagle, pewnego ranka, obudziłem się sam w domu. Nie zdobyła się nawet na to, żeby powiedzieć mi „do widzenia". - Oparł nogę kostką o kolano i dodał. - Zostawiła list. Jakie to okrutne, pomyślała Laura. - Doszedłem do wniosku, że pewnie ją do tego pchnąłem. Nie, nie broń mnie. Proszę cię, Lauro. Miałem szczęście w ży ciu. Wszystko, czego dotknąłem, przemieniało się w złoto. Lu dzie się do mnie garnęli. - Czuł się tak, jakby mówił o kimś innym, nieznanym. Kimś, kogo nie chciał znać. - Każdy chciał uczestniczyć w tym, co robiłem. Mój styl życia to wolność. Nie szanowałem wielu ludzi. Dopiero gdy zobaczyłem panią Argyle za kierownicą, walczącą o oddech, uświadomiłem sobie, kim jestem. Cała reszta była tylko na pokaz. Ta krótka chwila, decyzja o zepchnięciu jej samochodu z torów... nagle określiła to, kim wewnętrznie jestem. - Postukał się palcem w pierś. - Wyrwała mnie z życia, jakie wiodłem wcześniej. Jakbym tak naprawdę http://www.e-fizjoterapia.edu.pl Dziewczyna zaczerwieniła się aż po korzonki włosów. – Jest naprawdę dobre, chociaż rzadko czytuję tego rodzaju rzeczy – powiedziała. – Wolę poważniejszą literaturę. Julianna nie miała pojęcia, co to może znaczyć, ale uśmiechnęła się promiennie. – Tak. Ja też wolę poważniejsze książki. Mogę usiąść? – Oczywiście. Julianna postawiła swoją kawę, a następnie zajęła miejsce przy stoliku. – Mam na imię Julianna – przedstawiła się. – A ja Sandy, Sandy Derricks. Miło mi cię poznać. Julianna sięgnęła po saszetkę z cukrem, a potem, udając zdziwienie, wskazała kawę Sandy. – Popatrz, obie lubimy mokkę. – Pochyliła się do niej konspiracyjne.

Kelly zachichotała, gdy Laura próbowała wcisnąć nogi pomiędzy barierki zjeżdżalni. Najwyraźniej nie był to przyrząd przeznaczony dla dorosłych. Spojrzała na Kelly, poruszyła brwiami, a potem odepchnęła się i zjechała na dół. Wylądowała pupą na ziemi. Kelly parsknęła śmiechem i podbiegła do niej. Sprawdź – Nie przejmuj się. Radziłem sobie z gorszymi od Johna Powersa. Tak, ale na papierze. Jakież to było proste – napisać takie zakończenie, żeby dobro znowu zatriumfowało i wszyscy byli zadowoleni! Teraz jednak ma do czynienia z prawdziwym mordercą. – Przestań, Kate, wiem, o czym myślisz. – Pogroził jej palcem. – Poradzimy sobie z tym psycholem. Naprawdę tak uważam. Patrzyła na niego z bijącym sercem. – Chciałabym mieć twoją pewność siebie. Mam już dość tego oblepiającego strachu. Wyciągnął ramiona i przytulił ją do piersi. Przez moment była sztywna, a potem przylgnęła do niego i westchnęła. Ściskała go mocno, bojąc się, że upadnie, gdy tylko go puści. Luke pogłaskał ją po włosach.