- Boję się o nią. Bardzo się boję - rzekł cicho.

do mnie, kiedy do niego pojechałaś. Kelsey natychmiast spiorunowała wzrokiem Cindy. Ta speszyła się przez moment, lecz wzruszyła ramionami. Uważała, że postąpiła słusznie. Kelsey wypiła łyk piwa. - Latham jest upiorny, wiadomo. Brudny skur- 65 czybyk, ale to wszystko. Nie zjadłby mnie. Niepotrzebnie się fatygowałeś. - A skąd ty, u diabła, możesz to wiedzieć? - zapytał Dane, zdając sobie sprawę, że Kelsey po prostu nie chce przyznać, że nie ma racji. - Mieszka tu od lat. - Machnęła lekceważąco ręką. - Bywałam u niego w domu jako dziecko. Ty też i Cindy też. On krzyczy, jest niesympatyczny, ale nigdy nikogo nie skrzywdził. - Naprawdę? A myślałem, że jesteś wielką przyjaciółką Sheili. Ją skrzywdził. - Tak, wiem, że kilka razy zbił ją pasem. Nawet miał z tego powodu kłopoty z policją. Ale... W tamtych http://www.e-medycynaizdrowie.com.pl oceanu? 170 Odwróciła się, żeby odejść. Zatrzymał ją, chwytając za ramię, i zaczął łagodzić sytuację: - Kelsey, poczekaj, przepraszam, po prostu mnie zaskoczyłaś, to wszystko. Jeśli mogę w czymś pomóc, z przyjemnością to zrobię. Więc zastanawiasz się, co ona porabia? Czy przyszłaś do mnie po... po coś konkretnego? Poczuła, że się rumieni. Uważa, że chcę od niego kupić narkotyk, pomyślała. Postanowiła wyjaśnić przyczynę swoich odwiedzin. - Miałam się spotkać z Sheilą w czwartek. Nie

piękna zdawała się również doceniać jego powagę oraz pracowitość, lecz Mary nieodmiennie żartowała sobie z tych cech. Jeremy właśnie miał ukończyć studia, wiadomo było, że otrzyma dyplom z wyróżnieniem, mógł więc bez większego trudu dostać dobrą pracę lub zdecydować się na dalsze kształcenie. Nadeszła wiosna, a wraz z nią ich ostatnie ferie i Jeremy przyjął propozycję Mary, by wykorzystać Sprawdź RS 208 Już sięgała do jego szyi, gdy błyskawicznym ruchem wyrwał spod płaszcza trzymany w pogotowiu osinowy kołek i przebił jej serce, nim zdążyła się zorientować, co się dzieje. Krzyknęła, przez krótki moment patrzyła na niego z nienawiścią, a potem rozsypała się w proch, który upadł na ziemię u jego stóp. - Spełnienie snów, akurat - mruknął. - Raczej koszmarów. Zastanawiał się, ile jeszcze ich spotka tej nocy. Miał szósty zmysł, gdy chodziło o wyczuwanie wampirów, odgadywał więc, że w ciągu najbliższych godzin czeka go sporo pracy. Skoro przybywał sam Władca, wzywając wszystkich, to wiele wampirów ośmieli się wyjść ze swoich kryjówek, nawet jeśli tkwiły w nich od dawien dawna.