– Tak, wiem, że jest ci ciężko – odezwała się w końcu. – Im dłużej

- Tu rezydencja pana Brannana. Rozbawił go ten formalny ton Malindy. Nawet o tej porze i przez telefon panna Doskonalska w całej okazałości. - Tu Jack. Co słychać? - W porządku. A jak w Chicago? - Zimno. Śmiech Malindy miał w sobie coś kojącego. Jack rozluźnił się. - Załatwiłeś sprawę dachu? - zapytała. - Jeszcze nie, ale próbuję. Chłopcy już w łóżkach? 62 JEDNA DLA PIĘCIU - Tak i nareszcie zasnęli. Jack z trudem ukrył rozczarowanie. A więc dziś już z nimi nie porozmawia. - Jak sobie dajesz radę? Z pracą i całą resztą? - Naprawdę wszystko w porządku. Razem z Patrykiem odwieźliśmy chłopców do szkoły, a potem byliśmy w sklepie. Po szkole wszyscy przyszli do sklepu i odrabiali lekcje. http://www.e-medycynaizdrowie.net.pl ładna blondyneczka objęła pannę Compton w talii i przytuliła się. Ale j e g o dzieci? Nie ma mowy! - Może poczeka pan w gabinecie Malindy - zaproponowała uprzejmie Cecile. - Powiem jej, że pan jest. I nim Jack zdążył odmówić, już siedział na miękkim krześle w gabinecie na zapleczu. 8 JEDNA DLA PIĘCIU Wręczywszy mu kubek parującej kawy Cecile uśmiechnęła się i już w drzwiach powiedziała: - Proszę się rozgościć. Malinda będzie za moment. Drzwi zamknęły się, odgradzając go od głosów i śmiechu ze sklepu. Jack odetchnął z ulgą. Ostrożnie balansując kubkiem na kolanie rozglądał się po gabinecie.

Teraz już wiedział, że to na pewno krew. Odwrócił się do Kate. – Musimy porozmawiać. Potrząsnęła głową. – Później, dobrze? Nie, chciał wiedzieć teraz. Sprawdź nucić. I taką właśnie zastali ją Jack i chłopcy. Stała przy zlewie w pianie po łokcie, tarła zawzięcie talerze i nuciła tak głośno, że obudziłaby umarłego. Jack aż trzy razy wołał, zanim go usłyszała przez ten raban. - O raju, aleście mnie przestraszyli! - Przepraszam, ale wołałem dwa razy, zanim mnie usłyszałaś przez ten hałas. Chłopcy chcą ci coś powiedzieć. Ze zwieszonymi głowami chłopcy posłusznie wystąpili naprzód. Malinda z trudem przełknęła ślinę i z jeszcze większym trudem powstrzymała łzy. Wolałaby wypić butelkę rycyny - ulubionego lekarstwa