Głos Alexandry, znacznie pewniejszy, odpowiedział słowami Orlanda:

- To była niezapomniana noc. - Och, z pewnością pochwaliłeś się nią przed Dianą - powiedziała. - Nikt o niej nie wiedział. To był mój sekret - zapewnił. - A ty mówiłaś komuś o naszym spotkaniu? - Nie, chociaż mam jedną przyjaciółkę, która coś podejrzewała, zobaczywszy wtedy moją twarz. - Jak wyglądałaś? - Na bardzo szczęśliwą - rzekła i pocałowała go namiętnie. Bryce pomyślał, że bardzo by chciał teraz się z nią tu kochać, lecz na rzece było zbyt wielu żeglarzy. - Wracamy do domu - powiedział, oddychając równie szybko jak ona. - Czas podnieść kotwicę. Kilka godzin później, gdy znaleźli się po kolacji na balkonie, mogli się kochać bez przeszkód. Oboje byli siebie spragnieni. - Bryce - szeptała Klara ogarnięta namiętnością. Czuła go w sobie, więc wygięła się tak, by doznawać bliskości całym ciałem. Bryce był szczęśliwy, obserwując, jak przeżywała rozkosz, którą jej sprawiał. Orgazm wyczerpał ich oboje. W ciszy leżeli objęci na podłodze, słuchając szumu wiatru. Klara spojrzała w rozgwieżdżone niebo i spostrzegła spadającą gwiazdę. - Wypowiedz w myśli jakieś życzenie - powiedziała. - Nie potrzebuję życzeń. Jestem szczęśliwy - odszepnął. - Jaki arogancki. - A ty czego sobie życzyłaś? - Nie powiem. - Jeszcze jeden sekret? - Co masz na myśli? - Wiele przede mną ukrywasz. Nie interesuje mnie, co to jest. Boli mnie tylko, że mi nie ufasz. - Nie ma o czym mówić. http://www.e-rehabilitacja.com.pl/media/ Oczywiście wcale za nim nie tęskniła, za jego arogancją, niestosownymi uwagami ani znaczącymi spojrzeniami szarych oczu. Po prostu musiała z nim porozmawiać na temat edukacji Rose. Tylko dlatego chciała się z nim spotkać. - Dziękuję za towarzystwo, Marie - powiedziała. Pokojówka dygnęła. - Nie ma za co, to była dla mnie przyjemność. Jego lordowska mość polecił Sally i mi, żebyśmy chodziły z panią na spacery. - To bardzo uprzejme z jego strony, ale z pewnością masz inne pilne obowiązki. - Nie, kiedy pani życzy sobie wyjść na przechadzkę. Z opowieści Rose wynikało, że lord Kilcairn tak się nie troszczył o poprzednie guwernantki. Zerknęła na Wimbole'a. - Czy hrabia już wstał? - Tak, panno Gallant. Wyjechał tuż po pani wyjściu do parku. Nie spodziewam się go

wysoką, rudowłosą kobietę, otoczoną wianuszkiem adoratorów. W poprzednim sezonie Eliza Duggan była przedmiotem interesującej walki. Wygrał ją z mniejszym wysiłkiem, niż przewidywał, ale dzisiaj nie był w nastroju do pustej rozmowy. Kiedy skrzyżowała z nim wzrok, skinął głową i poszedł dalej, na poszukiwanie innej zdobyczy. W końcu wytropił stadko debiutantek czekających na wilka. Całe w falbankach i piórach, chichotały i paplały nerwowo. Dzięki Bogu, że Alexandra odradziła Rose te Sprawdź Dobrze, że Bartlett umiał trzymać język za zębami, miał wyczucie czasu i gust, bo jego chłodny profesjonalizm bywał czasami irytujący. - Przynieś mi kawy. - Tak, milordzie. Lucien wstał, włożył koszulę i spodnie, które wieczorem przygotował mu lokaj. Dzięki Bogu, że już wcześniej postanowili z Robertem wybrać się na wyścigi łodzi na Tamizie. W przeciwnym razie przez cały dzień rozmyślałby o guwernantce swojej kuzynki. Wprawdzie rzadko, ale zdarzało mu się być odtrącanym. Nigdy nie przejmował się niepowodzeniem, bo wiedział z doświadczenia, że jest wiele dam, u których znajdzie pociechę. Lecz dzisiaj nie miał ochoty odwiedzić żadnej. Przy śniadaniu panna Gallant będzie uczyć Rose, że należy powściągać emocje, a on będzie zmuszony słuchać każdego słowa, świadomy, że nauczycielka kieruje je do niego. Nie chciał dać jej satysfakcji, dlatego wypił kawę na górze, a następnie zszedł poszukać pana