- Jak widzę, jesteś gotowa - rzekł, błyskając olśniewającym

- Może coś za coś? - kusił. Shey zastanowiła się przez moment. - Czemu nie. Odpuścisz sobie ten idiotyczny pomysł ślubu z Parker i dasz jej spokój, a wtedy nie tylko ci powiem, gdzie mam tatuaż, ale nawet ci go pokażę. Nieoczekiwanie Tanner spoważniał. - Wiesz, że nie mogę tego zrobić - powiedział. - Wiem, że nie chcesz, a to różnica. - Czyli mamy pat? - zapytał miękko. -Uhm. Przez kilka minut dryfowali w milczeniu. Shey rzucała na Tannera ukradkowe spojrzenia. Miał skupioną minę, jakby roztrząsał coś w duchu. Nawet nie zauważał piękna natury. Shey uwielbiała tę okolicę. Kochała zapach wody, ciepło słońca na skórze, odgłosy... - Zadzwoniłem, by ktoś po mnie przyjechał - nieoczekiwanie odezwał się Tanner. - Mam ze sobą komórkę. Moi ludzie pewnie już wynajęli łódkę i są w drodze. - W takim razie chyba jednak zabiorę cię na wycieczkę po lagunach - oświadczyła w odpowiedzi Shey. http://www.e-szambabetonowe.edu.pl rybkami, a potem jeszcze niżej, do okolonych paprociami i innymi roślinami wodnych ogrodów tchnących dziwnym, jedynym w swoim rodzaju pięknem. Rosły tam ciemne cyprysy, wyniosłe niczym strażnicy strzegący przejścia. Wśród nich tu i ówdzie wyłaniały się marmurowe posągi jarzące się biało na ciemnym tle drzew i przywołujące wspomnienie starożytnej Grecji. Oczarowana Tempera poruszała się po ogrodzie jak zahipnotyzowana. Od czasu do czasu mijała ogrodników pracowicie pielących chwasty lub przesadzających kwiaty. Widząc Temperę, mruczeli: „Bonjour, M'mselle”, a ona odpowiadała im w ich języku. Dość daleko od zamku znalazła ogródek kwiatowy. Pod

ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Na dźwięk znajomego kliknięcia otwieranych drzwi sypialni Lorenza i równie delikatnego ich zamknięcia Jodie, leżąca w bezsennym oczekiwaniu, zesztywniała. Mieli się pobrać za dwa dni, ale już czterokrotnie zauważyła, że Lorenzo sekretnie opuszcza swój pokój w środku nocy, a po przynajmniej godzinie równie cicho do niego powraca. Caterina wciąż przebywała w Castillo. Czy to ona spotykała się w nocy z Lorenzem? Jodie uznała, że ma prawo to wiedzieć, nawet jeżeli miała być tylko jego tymczasową żoną. Wstała, włożyła szlafrok i miękkie kapcie. Zamierzała sprawdzić swoje podejrzenia. Małżeństwo dla interesu to jedna sprawa, ale bycie niechcianą żoną, której mąż ma kochankę, zupełnie inna. Nie zamierzała odgrywać tak upokarzającej roli. Ze szczytu schodów zauważyła sylwetkę Lorenza przemykającego przez hol poniżej. Podążyła za nim, zastanawiając się, dlaczego nie skorzystał z górnego korytarza, prowadzącego prosto do apartamentu Cateriny. Do korytarza łączącego starszą część Castillo z nowszym, siedemnastowiecznym skrzydłem prowadziło kilka wąskich przejść. Które wybrał Lorenzo? Nikły poblask skierował jej uwagę na schody prowadzące na niższy poziom. Jodie odetchnęła nerwowo. Schody znajdowały się dokładnie pod apartamentem Cateriny, więc najprawdopodobniej... Wydala stłumiony okrzyk, kiedy nagle z cienia wychyliła się ręka i chwyciła ją za nadgarstek. Sprawdź Wkrótce macocha zrobiła się senna. — Dziś wieczorem też jest przyjęcie — powiedziała ziewając. — Przypuszczam, że znów nie wrócimy przed świtem, ponieważ gdziekolwiek się spotykamy, zawsze potem idziemy do kasyna. Oczy jej rozbłysły, kiedy dodała: — Może dziś znów coś wygram. — Nie powinnaś grać, jeśli nie będzie przy tobie księcia — powiedziała szybko Tempera. — Są jeszcze inni panowie, może nawet zamożniejsi od księcia. — Oni nas nie obchodzą — odparła dziewczyna surowo. — Cokolwiek robisz, belle-mère, zawsze trzymaj się księcia.