419

luźne spodnie bojówki, skarpety i adidasy. Kiedy się przebierała, Diaz był na zewnątrz: oparty plecami o samochód, osłaniał ją przed wzrokiem ciekawskich. Jeszcze bejsbolówka, okulary przeciwsłoneczne i kilka rzeczy do kieszeni: krótkofalówka (każdy Poszukiwacz miał taką), gwizdek, butelka wody, gaza i paczka gumy do żucia. Gwizdek miał pomóc w oznajmieniu innym swojej pozycji, gdyby zawiodło radio; reszta była dla szukanego dziecka. Może nic mu nie będzie, kiedy je znajdą - nigdy nie pozwalała sobie na myślenie, że jednak mogą nie znaleźć poszukiwanego - ale na pewno będzie potrzebowało wody i chętnie przyjmie słodką gumę do żucia. Jej grupa dostrzegła toyotę SUV i właśnie nadchodziła. Prowadził Brian. Chociaż on też miał ciemne okulary, Milla czuła, jak uwaga jej młodego współpracownika skupia się na Diazie. Wyśliznęła się z samochodu, zamknęła drzwi i wrzuciła kluczyki do kieszeni. an43 132 - To jest James - powiedziała, zanim Brian zdążył zadać pytanie. http://www.ekodesign.com.pl/media/ papierów), nie oznaczało przecież, że inni działali tak samo. Diaz an43 347 mógł sobie wrócić z każdego miejsca w kraju w przeciągu kilku godzin. Ale... To mogło nie być takie złe. Oboje razem, nieświadomi, że mają Pavona za plecami. Mógł załatwić Diaza tu i teraz. Kulka przez okno, prosto w łeb. I po sprawie. Ale kobieta... Musiałby stuknąć i ją. Ech, trudno - westchnął z żalem. Zastrzelenie Diaza -musiał zrobić to najpierw - dałoby jej czas na reakcję. Nie śmiał podejść od frontu, co wystawiłoby oboje ludzi w samochodzie na pewny strzał. Musiał zakraść się z tyłu, idąc pod kątem, by nie pojawić się w lusterkach.

kochali się pierwszy raz. Głód niebędący już czysto fizycznym pożądaniem. Próbowała odkryć, na czym polega ta różnica, ale odpowiedź wciąż jej się wymykała. Może dlatego, że sam Diaz pozostawał tak nieuchwytny, odległy i nieodgadniony. Co ciekawe, żadnej z tych cech nie zauważyła w nim wczoraj. Wycierając się, automatycznie dotknęła biodra, by sprawdzić Sprawdź Jesus chciał zawiadomić szeryfa, ale Ellin odwiodła go od tego pomysłu. Powiedziała, że to tylko mało ważny osobisty papier i że nie ma sensu wszczynać awantury Milla wzięła się w garść i odwiesiła emocje na kołek. Miała jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Miejscowy bank był nieczynny od trzynastej do czternastej, bo i tak wszyscy jedli wtedy lunch. Równo o drugiej Ellin, Milla i Rip stawili się w banku, by dostać się do skrytki. No i była: pojedyncza kartka papieru z trzema wierszami nazwisk rozdzielonych pojedynczą spacją. Wrócili do samochodu i przyjrzeli się spisowi. Przy każdym nazwisku widniała liczba. - To sygnatura aktu urodzenia? - spytała Milla. - Nie, to data. W ten sposób wiem dokładnie, gdzie szukać. Tylko że te daty napisałam wspak. Widzisz? 13 grudnia 1992 roku to