Dziewczyna pokiwała głową na znak, że zrozumiała.

była subtelna. Ożyły stare wspomnienia, jak matka na długo przed swoim wypadkiem całowała jej podrapane kolana i guzy na głowie. Christopher bardzo delikatnie dotknął ustami jej piersi, a potem spojrzał jej w oczy. - Wiesz, że za bardzo cię kocham, bym chciał cię doprowadzać do płaczu. - Miło mi to słyszeć. Miał teraz minę skruszonego chłopca. - Jestem rozgrzeszony? - Oczywiście. Dopóki nie zrobisz tego ponownie. - Obiecuję. - A w ogóle, jak mogłeś nawet przez chwilę myśleć, że odpowiadałaby mi brutalność w jakiejkolwiek formie? Myślałam, że zdążyłeś mnie na tyle poznać? - Masz rację. - Chociaż - ciągnęła Lizzie - ja też myślałam, że cię znam. - W tym też się nie mylisz, ale... - Ale co? - No może nie do końca mnie znasz. http://www.eogrzewaniepodlogowe.biz.pl/media/ miesięcy, filmując dokrętki, z których większość prawdopodobnie wyleci na etapie montażu: zamek Doria, rzekomo nawiedzony, cerkiew prawosławną z grobami błę-kitnokrwistych rosyjskich emigrantów, miasto zburzone podczas trzęsienia ziemi ponad sto lat temu, ogrody róż i goździków w Ventimiglia, a w samym San Remo Kasyno Miejskie. - Teraz już sprawia ci to przyjemność, prawda? - zauważył Christopher po drugim kieliszku koniaku, który nareszcie sami popijali pod koniec drugiego dnia w barze. - 0 tak - przyznała Lizzie mimo wyczerpania. - W Vienne tak pilnie zajmowałam się własnymi

czemu postanowiłaś zostać. - Teraz jednak dzieci i tak będą musiały żyć bez niego. - To jego wina, Lizzie. Na pewno nie twoja. - Wiem. - Wierzysz w to, prawda? Sprawdź Gdyby tylko życie zawsze układało się tak jak w tym tygodniu: Ćhristopher w podróży, dzieci pod opieką tylko jej i Gilly, wtedy mogłaby być bardziej tą Lizzie Piper, w jaką wierzył świat. Rzeczywistość była tą drugą grą, której zawsze potrzebowała jako przeciwwagi do tamtej. Rzeczywistość to fakt, że Jack czuł się względnie dobrze, gdyż jego poziom bólu został czasowo zredukowany, a ukochany tatuś wyjechał na krótko. Rzeczywistością było to, że gdyby Ćhristopher wyprowadził się na stałe, nieszczęście uwięzionego na wózku dziesięciolatka oraz jego brata i siostry