Spojrzała mu w oczy, które kiedyś tak namiętnie kochała, na mężczyznę, dla którego kiedyś poszłaby do samego

- A Santiago? - Wydaje sie czysty. Jest naprawde wkurzony, ¿e został wciagniety w cos takiego. Rozmawiałam z nim i sadze, ¿e jest w porzadku, ale to dra¿liwy gosc. Oznajmił, ¿e nie pozwoli, by gwałcono jego prawa jako obywatela tego kraju tylko z powodu jego pochodzenia. Znasz te spiewke. - Ale współpracował? - Tak. - Janet energicznie kiwneła głowa. - Myslisz, ¿e to tylko zbieg okolicznosci? Janet prychneła i usmiechneła sie krzywo, patrzac na Paterno spod oka. Rozsiadła sie wygodniej na plastykowym krzesle. - Sadziłam, ¿e nie wierzysz w zbiegi okolicznosci. - Nie wierze - odparł. Jego umysł pracował szybko i sprawnie, a wypadek na drodze nr 17 coraz bardziej wygladał jego zdaniem na zaaran¿owana przez kogos pułapke. Ale przez kogo? Jak? Po co? I co Biggs mógł o tym wiedziec? Paterno był zdania, ¿e Biggs po prostu miał pecha, wział udział w tej 113 grze przez przypadek - pojawił sie w złym miejscu o złej porze, http://www.estetyczna-med.info.pl/media/ czterdziestodwulatek, odnoszacy sukcesy prawnik i biznesmen naprawde mógł sie podobac. Ale było w nim cos fałszywego, pod warstwa dobrych manier i wystudiowanego wdzieku wyczuwało sie jakis chłód - mo¿e nawet okrucienstwo, którego nie było w stanie ukryc doskonałe wykształcenie, dobre wychowanie ani kosztowne stroje. A mo¿e to wszystko jest tylko w twojej głowie. Tak czy inaczej, Marla, musisz sie tego dowiedziec. A Alex na pewno ci w tym nie pomo¿e. Nikt ci w tym nie pomo¿e. Wje¿d¿ali na wzgórze. Kierunkowskazy migały w oknach samochodu. Stanyan, Parnassus, Willard... słowa te wydawały jej sie znajome, ale nie były. Nazwy ulic, które bedzie musiała poznac. Mimo ¿e Lars był zawsze do jej dyspozycji, Marla nie

- Marla, nie przepracowałas w swoim ¿yciu ani jednego dnia - powiedział Alex i zachichotał, jakby ta mysl była niezwykle zabawna. -Bywałas w dziesiatkach ró¿nych biur, ale nigdy jako ich pracownik. - Jestes pewny? - spytała. W takim razie skad przyszło jej to do głowy? Sprawdź pod nia nogi. Wiec tak wygladała ta kobieta. A teraz nie ¿yje. Marla patrzyła na jej rozesmiana twarz. Jasna cera, szerokie, pieknie zarysowane brwi, zielone oczy. - Bardzo podobna do ciebie, nie sadzisz? - Rzeczywiscie - wyszeptała Marla, przegladajac zdjecia. - Jest pewne podobienstwo. - Spojrzała na zdjecie Pam z młoda, mo¿e osiemnastoletnia dziewczyna o swie¿ej buzi, i pociemniało jej w oczach. Dziewczyna miała na sobie toge, jakie nosza absolwenci szkół srednich, i usmiechała sie promiennie, trzymajac matke pod reke. - To jej córka? - Tak. Julie. - Jest teraz w college'u, tak?