przenieść się do Rzymu – zasugerował. – Może właśnie to okazałoby

– Cześć, Lily. Właśnie smażę kiełbaski – oznajmiła i znów zniknęła w kuchni. Gdy chłopcy wbiegli tam za nią, Theo rzekł z lekkim zakłopotaniem: – Zwykle nie panuje tu rano aż taki chaos, lecz obecnie dzieci mają wakacje. A chłopcy nie chcieli, żebym pomógł im się ubrać. Uparli się, abyś ty to zrobiła. Zdaje się, że już cię polubili. Potrząsnęła głową. – Pewnie po prostu liczą na to, że znowu przyniosłam słodycze – stwierdziła z uśmiechem. – Napijmy się kawy – zaproponował. Przy długim kuchennym stole chłopcy jedli już płatki śniadaniowe. Lily usiadła, a Theo przyniósł jej napełnioną filiżankę. – Myślę, że kiełbaski są już w drodze – oznajmił z porozumiewawczym mrugnięciem. Istotnie, po chwili Freya postawiła przed Lily talerz ze smażonymi kiełbaskami i popatrzyła na nią wyczekująco. – Wyglądają pysznie! – wykrzyknęła Lily. – Ale, mój Boże, nie dam rady zjeść trzech na raz! – Jest jeszcze więcej – zapewniła dziewczynka. – Chcesz do nich http://www.eszambabetonowe.info.pl/media/ często bywała w sklepach. Bardzo chciała kupić seksowną bieliznę, w jaką inne kobiety ubierają się dla swoich kochanków. Patrzyła tęsknymi oczami na te klientki, które robiły oko do swoich partnerów albo prowokacyjnie całowały ich w sklepie. John traktował ją zupełnie inaczej. Delikatnie, z szacunkiem i czułością, ale bez gwałtownych uniesień. A ona pragnęła więcej. Chciała poczuć żądzę i namiętność, lub też, zwyczajnie i po prostu, pokłócić się, jak to w rodzinie. Usłyszała, że John zbliża się do drzwi wejściowych. Szybko zamknęła oczy i zaczęła oddychać spokojnie i głęboko. Udawała sen. To był element ich gry. Zaczęli ją dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie była to gra. Wtedy nie musiała niczego udawać. Drzwi do jej sypialni otworzyły się i przez przymknięte powieki poczuła

Rysy lekarza złagodniały. Usiadł i podał jej pudełko z chusteczkami. – Julianno, mówi pani, że nie chce tego dziecka, że nie może się pani nim zająć. Czy jednak nie zmieni pani zdania, gdy już je pani urodzi? Gdy będzie pani mogła je wziąć w ramiona? Czy jest pani tego pewna? Wytarła nos i policzki. – Tak, jestem pewna – odparła. – Nie chcę tego dziecka i nie zmienię Sprawdź bezbronna, niż ją zapamiętał. Zastanowił się przelotnie, czy ta dziewczyna poradzi sobie z jego czasem niesfornymi dziećmi. Ale przecież to tylko kilka miesięcy... W tym momencie Tom i Alex z zapałem wtoczyli stolik na kółkach. Za nimi weszła Bea z dzbankiem herbaty. – Ostrożnie, chłopcy – rzekł Theo. – Wolimy, żeby te ciastka zostały na talerzu i nie spadły na podłogę. Wszyscy usiedli, a Bea rozdała im talerzyki i papierowe serwetki. Zaczęli zajadać małe zgrabne kanapki, maślane babeczki z dżemem i śmietanką oraz kwadratowe lukrowane ciasteczka. Lily była oczarowana swobodną atmosferą, choć zarazem zauważyła, że chłopcy zachowują się bardzo grzecznie. Niewątpliwie to zasługa ich matki. Odruchowo zerknęła na fotografię Elspeth,