plecami.

bo bawiłam się z twoją córką. Przez chwilę trwało milczenie, aż w końcu zapytał: - Co ją tak zdenerwowało? Laura oszczędziła mu szczegółów i od razu przeszła do sedna. -Tęskni za matką. -Mam wrażenie, że wiesz, co należy wtedy robić. Serce jej się ścisnęło, gdy przypomniała sobie łzy Kelly. -Próbowałam. -Dziękuję ci, Lauro. - Nie ma za co. To urocze dziecko. A teraz złaź na dół, ty odludku i zjedz coś - zażądała, nie wierząc, że tak się stanie. Richard usłyszał płacz Kelly. Łkania przybierały na sile. Zbiegł szybko na dół, próbując zawiązać pasek szlafroka. Otworzył drzwi i spojrzał na dziecko rzucające się w pościeli. Mała nocna lampa dawała tylko słabą poświatę. Dotarł do łóżka w chwili, gdy jęki przerodziły się w krzyk. Przytulił córkę, szepcąc do ucha, że jest bezpieczna. Drżała silnie, jej małe piąstki zaciskały się bezlitośnie na połach jego szlafroka. '- Tatuś jest z tobą, skarbie. Tatuś tu jest - powtarzał, głaszcząc http://www.gabinetystomatologiczne.biz.pl/media/ rękawy i zabrała się do zmywania sterty brudnych naczyń. Po chwili zorientowała się, że choć jej ręce są zajęte, to uszy nie. Nadal nasłuchiwała. Zaczęła więc nucić. I taką właśnie zastali ją Jack i chłopcy. Stała przy zlewie w pianie po łokcie, tarła zawzięcie talerze i nuciła tak głośno, że obudziłaby umarłego. Jack aż trzy razy wołał, zanim go usłyszała przez ten raban. - O raju, aleście mnie przestraszyli! - Przepraszam, ale wołałem dwa razy, zanim mnie usłyszałaś przez ten hałas. Chłopcy chcą ci coś powiedzieć. Ze zwieszonymi głowami chłopcy posłusznie wystąpili

pokoju. Położyła na samym środku wielkiego łoża z baldachimem, a potem zrzuciła buty i wyciągnęła się obok niej. Kelly natychmiast się w nią wtuliła. Laura przykryła ją i siebie kocem. Szeptała uspokajające słowa. Razem zapadły w sen. Obie chciały oderwać się od bólu, którego źródłem był mężczyzna ukryty w wieży. Sprawdź – A ja nie boję się ciebie – rzekła wesoło. – Przecież jesteśmy starymi kumplami. – Niby tak – westchnął. Brak pewności w jego głosie wcale jej nie przeszkodził. Wskoczyła do łóżka i czekała, aż on też się położy. Przez moment leżeli sztywno obok siebie. Żadne nie mogło zasnąć i Kate doskonale wiedziała, dlaczego. Nagle zaczęła chichotać. Próbowała nad tym zapanować, ale bez rezultatu. – Co cię tak śmieszy? – My. – Obróciła się w jego stronę. – Ściga nas zawodowy morderca, a my przejmujemy się tym, kto będzie spał na podłodze i czy nie zaczniemy siebie uwodzić. – Naprawdę się tym przejmujesz? – spytał z tajemniczym