- Jack Brannan czeka na ciebie w gabinecie.

chciał być pierwszy. Nie mógł znieść konkurencji ze strony Emmy. Kate domyślała się tego już wcześniej, ale miała nadzieję, że ojcostwo zabije w nim Piotrusia Pana. Niestety, fatalnie się pomyliła. Cóż, ostatnio zdarzało jej się to coraz częściej. Usłyszała dzwonek do drzwi wejściowych. Zdziwiona przeszła do holu. Przez szybę z grubego szkła zobaczyła męską sylwetkę. Mężczyzna też ją zauważył, ponieważ uniósł dłoń w powitalnym geście. Nick Winters, pomyślała zdziwiona i rozczarowana. Co tutaj robi? Pozbierała się trochę i uchyliła drzwi. – Cześć, Kate – powiedział z uśmiechem. – Przepraszam, że nachodzę cię tak późno, ale miałem nadzieję, że sprzedasz mi jeszcze jeden ze swoich wspaniałych witraży. Potrząsnęła głową, zaciskając dłoń na klamce. – Nie dzisiaj, Nick. Może jutro... – Bardzo proszę. – Położył dłoń na framudze. – To dla mojej mamy. Ma pojutrze urodziny. – Spojrzał jej w oczy. – Wiem, że chciałaby dostać właśnie coś takiego. Popatrzyła na zegarek, a potem znowu na Nicka. http://www.grog.net.pl Cała odwaga opuściła Malindę. Być niewinną, chcieć czuć i poznać to, co mają inne kobiety, to jedno. A kiedy mężczyzna, z którym postanowiłaś to przeżyć, widzi, że jesteś przerażona, to zupełnie co innego. Nie po raz pierwszy przekonała się, że Jack rozszyfruje każde kłamstwo. - Boję się - przyznała niechętnie. - Dlaczego? Za nic w świecie nie chciałbym cię skrzywdzić. - Och, tu nie chodzi o ciebie - zapewniła go gwałtownie. - To z powodu ciotki Hattie. - Ciotki Hattie? Myślałem, że nie żyje. - Zgadza się. Ale znakomicie jej się udało wychować

Cisza. - Czego jeszcze się pan pozbawia, pozostając w ciemności, panie Blackthorne? Wypowiadając ostatnie słowo, rzuciła ciasteczko w jego kierunku. Złapał je. Zalśnił sygnet, po czym jego ręka cofnęła się w ciemność. Sprawdź odwróciła się, żeby zobaczyć, jak idzie Patrykowi. Otworzyła usta ze zdziwienia, gdy zobaczyła małego siedzącego w ziemi wśród porozgrzebywanych cebulek. Chwyciła go pod pachy, przewróciła na ziemię i zaczęła łaskotać. Po chwili cała piątka tarzała się po trawie i zaśmiewała. Mimo zamkniętego okna Jack słyszał te odgłosy i zrobiło mu się smutno. Jego synowie. Zmiany zachodziły tak wolno, że nawet nie zdawał sobie z nich sprawy, najsmutniejsze było to, że zajęty zarabianiem na życie nie dostrzegł, jak bardzo były konieczne. Teraz widział, że chłopcy są swobodniejsi, mniej buntowniczy. Patryk już nie ssie kciuka. Darren