szarą koszulkę. Na ulicy przeniknął go ostry chłód poranka. Biegnąc, Quincy wciąż rozmyślał

- Przymknij się, Quince! Przecież to ja stwierdziłam, że musimy zacząć działać. Jeśli Dawson jest naszym podejrzanym, zamieńmy się rolami. Skontaktuję się z Mitzem i poproszę o zaaranżowanie spotkania. Luke i jego chłopcy będą nas osłaniać. Wyciągnę od Ronniego więcej informacji na temat jego rzekomego ojcostwa. W ostateczności dostarczę wam jeszcze jeden rysopis Tristana Shandlinga - człowieka o wielu obliczach. - A jeśli zacznie coś kombinować? - zaprotestowała Kimberly. - Nie zacznie - odpowiedziała Rainie. - Skąd możesz mieć pewność? - Bo taki jest jego sposób działania - dodała oschle Rainie. - Jeśli Ronald Dawson to w rzeczywistości Tristan Shandling, nie będzie zdawkowy. 196 Przeciwnie. Usiądzie po drugiej stronie stołu i zacznie opowiadać o tym, jak zawsze pragnął mieć córkę. Zacznie czarować mnie opowieściami, co będę mogła zrobić z dziesięcioma milionami. Wyzna, że odnalezienie mnie to najlepsza rzecz, jaka przydarzyła się w całym jego życiu. - Rainie głos się załamał, ale zdołała się opanować. - Będę wątpiła w każde jego słowo. Będę tam siedziała i myślała, że albo jest najdoskonalszym dawno utraconym ojcem na świecie, albo kimś, kto chce mojej śmierci. Hej! Wszystko to w jeden dzień! http://www.grog.net.pl/media/ Wkrótce nie odnajdę dziadka... - Quincy zamilkł. Jego córka kształciła się na policjantkę. Musiała wiedzieć, że szanse na odnalezienie dziadka maleją z każdą godziną. Sprawca mówił, że dziadek jest ukryty w bezpiecznym miejscu. Tylko że później Quincy poznał jeden nowy szczegół. Zadzwonił do Everetta po rozmowie z Glendą. O czwartej rano policja w Wirginii odnalazła czerwone audi. Stało zaparkowane dokładnie w tym samym miejscu, w którym czternaście miesięcy wcześniej Mandy uderzyła swoim wozem w słup. Ludzie z dochodzeniówki na miejscu pasażera znaleźli ślady moczu, prawdopodobnie Abrahama. Ściągnięto dodatkowych ludzi do przeczesania okolicznych lasów. Poza tym mieli ze sobą psy wytrenowane do szukania zwłok. - Możliwe, że Montgomery zaplanował to wszystko - rzekł Quincy. - Nienawidził mnie z powodu sprawy Sancheza, więc uknuł zemstę. Jeśli

Oczy mężczyzny pobielały ze strachu. Zaczął coś bełkotać, ale Danny nie czekał, żeby go wysłuchać. Mgła podniosła się. Nie miał już wątpliwości. Biegł. Prosto do wąwozu. Przedzierał się przez zarośla. Słyszał wołania policjantów i ojca. – Czekaj, czekaj, próbujemy ci pomóc. – Synu, proszę... Sprawdź rozjaśniła mu w głowie, ale potrzebował czegoś na wzmocnienie. Tyle już zrobił, tyle jeszcze zostało do zrobienia. W nocy o mało wszystkiego nie spartaczył. Kiedy Lorraine Conner wreszcie wróciła do domu wyglądała na wykończoną. Nie przyszło mu do głowy, że się obudzi. Już myślał, że bezpiecznie dotarł z sypialni na werandę, gdy zerwała się z krzykiem z sofy. Do diabła, ledwo zdążył uskoczyć w mrok. Chciał ukryć się w lesie, ale coś w ruchach Rainie go zmroziło. Zachowywała się nienaturalnie, dziwnie, jakby patrzyła na rzeczy, których nie było. Chwilę później zrozumiał. Wciąż śpiąc, goniła za zjawą ze swoich koszmarów. Może to on coś w niej rozbudził. Może w nocy zamieniała się w szalejącą lunatyczkę. Nie miał pojęcia. Przyczaił się w swojej kryjówce i postanowił przeczekać. Po pewnym czasie wróciła do domu. Nagle zrobiło mu się wesoło. Roześmiał się, wydając z siebie piskliwy, histeryczny