tym razem nie potrafi mu już wybaczyć. Bez względu

- Chciałeś go stamtąd zabrać! - Carrie wpadła w histerię. - Chciałeś wywieźć Danny'ego do Grecji! Od początku go o to podejrzewała, ale osłabił jej czujność. Całował ją, przytulał, wzbudzał pożądanie tylko po to, żeby zapomniała o Dannym. Na szczęście nie całkiem zgłupiała. Na szczęście w porę przypomniała sobie, co jest dla niej najważniejsze. - Nie oddam ci go! - zawołała. - Nie licz na to! - Za kogo ty mnie uważasz? - zirytował się Nikos. - Nie zabiorę dziecka bez twojej wiedzy. - Uważam cię za potwora, który uwodzi kobietę tylko po to, żeby ukraść jej dziecko! - Danny nie jest twoim dzieckiem - przypomniał Nikos. - A to, co między nami zaszło, nie ma z nim nic wspólnego. - Ty nie masz do niego prawa! - krzyczała Carrie, coraz bardziej przerażona perspektywą utraty Danny'ego. - Nie zabierzesz mi go! Słyszysz? Nikos miał serdecznie dość tych wrzasków. Nie rozumiał, czemu ona tak nieracjonalnie się zachowuje. http://www.grundomat.pl/media/ Zbudził mnie dźwięk mieczy. Ja szybko zerwałam się na równe nogi - nadaremnie: Rolar i Orsana po prostu się rozmiękczali. - Dobrego ranka, Wolha! A raczej, dzień dobry! - Pozdrowienie, śpiochu! Nie dotrzymasz nam towarzystwa? - Z trójką z bojowych sztuk, postawionej z litości? Zwolnijcie! - znów ułożyłam się i naciągnęłam na głowę koc, lecz czy można zasnąć w tych nigdy nie kończących się brzękach, świstach, tupotach i krzykach? Potem ktoś na mnie nastąpił (kto - nie przyznali się, zwalając winę przyjaciel na przyjaciela, na Smółkę i moją burzliwą wyobraźnię), bójka wybuchła nad moim uchem, i w tej samej chwili posypały się iskry z mieczy, i ja, dziękując losu, na czworakach wypełzłam spod koca, ostatecznie rozstając się ze snem. - To nieuczciwe! - z oburzeniem wrzasnęła Orsana. Obróciwszy się, zobaczyłam ją leżącą na plecach, z zadartą nogą, którą Rolar trzymał za kostkę. - A wierzgać się - to uczciwie? - Wampir puścił nogę Orsany i najemniczka w tym samym czasie spróbowała kopnąć go poniżej pasa. - Bogowie cię za to ukarzą - zagroziła Orsana, wściekając się za niedozwolone przyjęcie, czy może za zręczność, z którą Rolar uniknął kopniaka. - Oni mnie już ukarali - tobą! - Wampir podszedł i wyciągnął do niej rękę, którą dziewczyna, co dziwne, przyjęła. Nareszcie obie strony się pogodziły.. Źle się wyspałam, na dodatek nie złaziliśmy z koni od samego ranka, pędząc w nocy leśnymi ścieżkami. I tylko kiedy niebo na wschodzie poszarzało, a ziemia ucichła przed świtem, policzyliśmy naszą czasową przewagę i bez pośpiechu, pozwoliliśmy zmęczonym koniom zatrzymać się. Śpieszywszy się, i tak padliśmy na ziemię. Nie było nawet sił na rozpalenie ogniska, a odzież i koce musiałam wysuszyć sama. Teraz od nich pachniało spalenizną. Ja nie pamiętałam, jak i kiedy postawiłam ochronną barierę, ale ona była w miejscu, przy czym taki potężna, że za nią wokoło naszego postoju zgromadziła się cienka szara obręcz z małych muszek i motyli. Nieopodal leżała ogłuszona wrona, która po zderzeniu z barierą bezradnie wymachiwała nóżkami. Czekała na mnie przyjemna niespodzianka: moi towarzysze, wstawszy godzinę wcześniej, zagotowali wodę z mali¬nowymi gałązkami i nawet nazbierali jakiś grzybów pogańskiego gatunku, usmażywszy je na gałązkach. Oboje twierdzili, że grzyby są jadalne, tylko o tym mało kto wie, i z nadzieją czekali, kiedy podejmę się próby kulinarnej tych walorów smakowych. Niestety, nie doczekali się - jestem rozsądnie ograniczyłam się do ukropu z chlebem, rozważywszy, że, jeśli grzy¬by są jadalne, o tym wiedzieliby wszyscy (a nie tylko ci, którzy ich nigdy nie próbowali). Rolar i Orsana jeszcze długo przekonywali się w spożywczej wartości grzybków, ale w koniec końców poszli po moim przykładzie, a grzybki poganki oddali Smółce. A raczej, wyrzucili w krzaki, a kobyła odszukała je tam sama i żarłocznie zjadła razem z gałązkami. Jej nic się nie stało, ponieważ ona wcześniej jadała mu¬chomory jak trawę, to chyba to nie mogło służyć jako dowód ich jadalności.

- Nie będziesz już mną zarządzał - prychnęła, wyrywając się z jego uścisku. - Więc przestań mnie prowokować. - Nikos zamknął drzwi gabinetu, popatrzył na Carrie z wyrzutem. - Kiedy się zgodziłaś zostać moją żoną, zgodziłaś się także, że będziemy próbowali żyć jak normalne Sprawdź dodał: - To twój domowy komp, nie biurowy? Allbeury potwierdził i wyraził swą głęboką wdzięczność. - Ten facet wygląda na z lekka nawiedzonego - uprzedził go jeszcze Adam - ale wierz mi, to geniusz. I chociaż decyzja oczywiście należy do ciebie, możesz mu całkowicie zaufać. - Skoro to taki geniusz, skąd wiesz, że znajdzie dla mnie czas? - Bo on mnie kocha. 80 W środę do południa Lizzie miała już za sobą wywiad z jednym z ulubionych nadawców Aleksem Dicksonem z Radio Clyde i dwie pośpieszne sesje