aby wydawały się większe, co i tak niewiele pomogło. Nie cierpiał siebie za malutkie

- Bardzo dobrze. Marta jest miła i klienci z reguły też. Znalazłem chyba pracę, którą wykonuję z przyjemnością – wyznał, wkładając do buzi bardzo małą porcję ciasta i wolno ją przeżuwając. Gdzieś wyczytał, że dzięki temu szybciej się trawi. - Och, to bardzo dobrze! Mama jest z ciebie pewnie dumna! - Chciałbym się przeprowadzić, zacząć żyć na własny rachunek – wzruszył ramionami. – Pyszne – wskazał na ciasto z truskawkami. Nagle w mieszkaniu rozległ się dźwięk otwieranych drzwi wejściowych, a następnie mała krzątanina w przedpokoju. - Karol przyszedł – powiedziała do Krystiana, po czym odwróciła się na fotelu w stronę drzwi, aby syn mógł ją lepiej słyszeć. – Kochanie, Krystian do ciebie przyszedł! Odgłosy krzątaniny dochodzące z przedpokoju na chwilę ustały, po czym blondyn usłyszał ciężkie westchnięcie. - Chodź do mojego pokoju! – zawołał brunet. Krystian wydął nieco swoje pomalowane błyszczykiem wargi, wstając z kanapy i na odchodnym uśmiechając się jeszcze do mamy przyjaciela. - Naprawdę pyszne ciasto – kadził jej, ruszając do pokoju Karola, którego drzwi były otwarte, a przy biurku stał jego właściciel. – Cześć – mruknął cicho chłopak, zamykając za sobą drzwi i wbijając niepewny wzrok w plecy kolegi. Denerwował się, zupełnie nie wiedział jak to ma wszystko powiedzieć. - Cześć – odparł Karol, wrzucając jakąś czarną torbę za biurko, po czym odwrócił http://www.grzejnikidekoracyjne.edu.pl Gdy Becky odzyskała przytomność, izba wciąż jeszcze wydawała się wirować wokół niej. Michaiła nigdzie nie było. Przynajmniej była teraz sama. Wkrótce jednak dotarła do niej ponownie groza sytuacji. Alec miał tu przybyć, a wtedy Kozacy go zabiją. Zamarła z przerażenia. Musi stąd uciec! Zdołała jakoś usiąść i po kilku pełnych niewyobrażalnego wysiłku minutach udało się jej przecisnąć resztę ciała przez obręcz spętanych w nadgarstkach rąk. Potem przegryzła sznur zębami. Zobaczyła pistolet, który Michaił pozostawił na stole. Nie było w nim wprawdzie kuli, lecz Becky dobrze sobie zapamiętała, gdzie się wtedy potoczyła. Słyszała, jak w sąsiedniej izbie Kozacy spierają się między sobą. Nie miała pojęcia, o co chodzi, ale kilkakrotnie usłyszała nazwisko „Nieludow”. Nie wiedziała, kim jest ten człowiek, i nie dbała o to. Obchodziło ją tylko jedno - musi uciec, nim Alec wpadnie w pułapkę. Tylko wtedy zdoła mu pomóc. Może jest jeszcze jakaś nadzieja? Sięgnęła po pistolet i kulę, chociaż dotykała broni z najwyższym wstrętem,

palców. Gasidło wróciło na swoje miejsce przy witrynie. - Teraz możemy zostać przyjaciółmi. Co sądzisz o naszym pięknym mieście po tych ośmiu godzinach? - Mam odpowiedzieć szczerze? - Gdy zachęcająco skinął głową, wyrwało się jej: - Jest okropne! Nienawidzę go z całego serca! Wybuch Becky najwyraźniej go zaskoczył. Sprawdź - Oczywiście. - Nie mogła go dłużej zatrzymywać. Najważniejsze, żeby jak najszybciej opuścił teatr. - Czy chce pan, żebym pomogła mu bezpiecznie wydostać się z budynku? - Dziękuję, to już zostało załatwione. Doskonale. Proszę powiedzieć szefowi, że moja akcja nie będzie aż tak spektakularna, ale równie efektywna. Właśnie mieli się rozejść, gdy na górze stuknęły drzwi. - Isabella! Słysząc głos Edwarda, zamarła. Domyśliła się, że człowiek Blaque'a sięga po broń, więc bez chwili namysłu chwyciła go za ramię. - Nie bądź głupi - syknęła. - Jest ciemno, spudłujesz i zepsujesz mi robotę! Wyłącz to cholerne światło! Sama to załatwię. Nie przekonała go, ale nie było czasu na dyskusje. Tak szybko, jak było to możliwe, pobiegła w stronę schodów. - Edward! - Nie musiała udawać niepokoju. Niemal drżąc, rzuciła mu się w ramiona i osłoniła go własnym ciałem. - Isabella! Co tu robisz? - Zgubiłam się po ciemku. - Na miłość boską! Jakim cudem zeszłaś prawie na sam dół? - Nie wiem. Przestraszyłam się i... musiałam stracić orientację. Proszę cię, wracajmy do loży.