kochali. Pragnęła więcej.

Mogła pognać do Nevady, rzucić mu się w ramiona, obnażyć przed nim swoją duszę, a on by ją objął i zapewnił, że wszystko będzie dobrze i że znajdą córkę. Ale nie zrobiła tego. To była jej walka. Nie zamierzała odgrywać roli bezbronnej ofiary, która polega na mężczyźnie. Skierowała cadillaca na północ, w stronę rancza i cmentarza rodziny Cole’ów. To ranczo było kiedyś jej azylem, ale potem unikała go przez dziesięć długich lat. Wszystko z powodu Rossa McCalluma, który zbrukał jej ciało. Doszła jednak do wniosku, że to się musi zmienić. Włożyła ciemne okulary i mocno zacisnęła palce na rozgrzanej kierownicy. Słońce prażyło na zamglonym niebie. Shelby Cole powiedziała sobie, że już nigdy nie pozwoli, aby jakiś mężczyzna - czy to będzie jej ojciec, czy ten padalec McCallum - ją skrzywdził albo nią manipulował. Wolałaby umrzeć, niż znowu do tego dopuścić. Rozdział 15 Jak burzowe chmury zbierające się nad wzgórzami na wschodzie w umyśle Nevady narastało przekonanie, że coś jest nie w porządku. Ta świadomość budziła w nim niepokój, usztywniała jego barki i kręgosłup. Pojechał do domu starego Adamsa, który od niedawna należał do jego posiadłości. Powtarzał sobie, że nie można być przewrażliwionym. Jednak fakt, że zaledwie w odstępie sekundy zobaczył w Bad Luck Rossa McCalluma i Shepa Marsona, źle wróżył. Na rozwidleniu ulicy zerknął w kierunku starej żwirowni, która mieściła się na terenie posiadłości. Wydawało mu się, że widzi obłok kurzu, ale powiedział sobie, że zapewne znowu przesadza. Był zgrzany, zmęczony, a w dodatku cały dzień walczył z pokusą zadzwonienia do Shelby. Zatrzymał wóz przy bardzo starej topoli w pobliżu stajni i wysiadając, zagwizdał na Crocketta. W promieniach http://www.identyfikacja-wizualna.net.pl/media/ Zesztywniała. Przeoczyła ten niepozorny fakt. - Ale nie narzędzie zbrodni? - Nie. Jak już pani powiedziała, kula, która zabiła Ramóna Estevana, pochodziła z pistoletu kaliber 38. Coś zanotowała, a potem zerknęła na zegarek i postanowiła skierować rozmowę na inne tory. Jeśli ta pielęgniarka zamierzała dotrzymać słowa, a Katrina podejrzewała, że Linda Rifkin rzadko go nie dotrzymuje, to już wkrótce należało się jej spodziewać. - Porozmawiajmy o pańskim zeznaniu. Zaciął wargi. - Dobrze. - Skłamał pan w sądzie. Zawahał się, a potem szybko skinął głową. - Tak. - Powiedział mi pan przez telefon, że zapłacono panu, żeby pan skłamał i zeznał, że widział Rossa McCalluma w

Ta propozycja brzmiała cudownie, ale Shelby nie mogła aż tak ryzykować. Już i tak nazbyt kusiła los. Nawet w tej chwili ojciec mógł zadzwonić do domu Lily i zdać sobie sprawę, że jego jedyna córka go okłamała. Znała go i wiedziała, że na pewno zawiadomiłby policję albo, co gorsza, zorganizowałby własną ekipę poszukiwawczą z robotników z rancza. Mrużąc oczy pod wpływem ulewy, zerknęła z niepokojem na ciemne niebo i zadrżała. Och, jakże pragnęła teraz odjechać z Nevadą Smithem i odtąd być z nim na zawsze. Sprawdź jakby w ka¿dej chwili była gotowa uciec. - Tak? A konkretnie o co? - Có¿, miałam nadzieje, ¿e porozmawiasz z Aleksem i skłonisz go, ¿eby pozwolił mi ja odwiedzic. - Rozmawiałem ju¿ z nim na ten temat. Alex uwa¿a, ¿e to nie jest dobry pomysł. - Ale my przecie¿ nale¿ymy do rodziny - powiedziała Cherise. -Wiesz, ¿e ja i Marla zawsze byłysmy sobie bliskie. To zupełnie nowa wiadomosc. Albo po prostu kłamstwo. Pociagnał długi łyk ze swojej puszki. - Nie wiedziałem. 150 - Daj spokój, Nick. Na pewno pamietasz, ¿e trzymałysmy