dziś bardziej przykre niż kiedykolwiek.

do domu, ale jej rodzina jest bardzo uboga. Nawet niewielka suma mogłaby zasadniczo zmienić ich życie. Jednak ponieważ nie byli małżeństwem, a ojciec nie zdążył zmienić testamentu, wszystko odziedziczyłam ja. Ten apartament jest jedynym cennym dobrem, więc postanowiłam go sprzedać i złożyć pieniądze na fundusz powierniczy dla Kat i Sama. Dlatego tu przyjechałam. - Usłyszała, jak Edward głośno wciąga powietrze, ale wciąż nie odważyła się na niego spojrzeć. - Potrzebujesz pieniędzy dla kogoś innego? - zapytał jeszcze raz. - Tak - potwierdziła po prostu. - Ja nie chcę ani nie potrzebuję pieniędzy mojego ojca. Utrzymuję się sama, odkąd skończyłam studia, i chcę, żeby tak zostało. Od ojca chciałam tylko uczucia. - Co skłoniło ją, żeby to powiedzieć? - Zdaje się, że oboje mamy emocjonalne obciążenia - powiedział ze spokojem. Popatrzyła na niego w końcu. Od tego, co zobaczyła w jego oczach, serce ścisnęło jej się bólem, jego bólem tym razem. Nie odezwała się, nie chcąc zerwać nawiązanej tak niespodziewanie cienkiej nici wzajemnego porozumienia. - Zawsze sądziłem - powiedział - że mój ojciec opuścił matkę, kiedy byłem dzieckiem. Dopiero ostatnio poznałem dokładne okoliczności tej sprawy. Wspomniałem ci o tym. Nauczono mnie ojcem gardzić i nienawidzić go. Dopiero dziś widzę, że źle go osądziłem, ale wtedy nie znałem prawdy. - Chciałabym móc powiedzieć to samo o moim ojcu - wyznała. - Niestety zawsze znałam prawdę. - W jej głosie brzmiał niekłamany smutek. - A jednak chcesz pomóc jego dziewczynie i dziecku? - Oni to nie on. Po prostu czuję, że powinnam. - Westchnęła cicho. - Dlatego chcę sprzedać apartament. Dla Kate i Sama. - Byłaś ze mną szczera, teraz moja kolej – odpowiedział Edward. - Przed twoim przyjazdem tutaj brałem udział w rozpracowywaniu międzynarodowego gangu dopuszczającego się na terenie Żurami różnego rodzaju przestępstw, między innymi podwójnej sprzedaży apartamentów, co pozwalało prać brudne pieniądze. Żeby pozyskać ich zaufanie, występowałem w roli chętnego do współpracy. W dowód wdzięczności zostałem obdarowany tym apartamentem, więc chcąc utrzymać pozory prawdomówności musiałem w nim zamieszkać. Tamtej nocy, kiedy cię tu zastałem, zaproponowano mi spędzenie czasu z jedną z prostytutek, które zamierzali sprowadzić do Zuranu. Odrzuciłem tę ofertę, ale kiedy cię tu zastałem, pomyślałem... - .. .że jestem prostytutką - dokończyła za niego Bella. - W porządku. Nie musisz przepraszać. - Nie sądzę, żebym miał za co - odparł Edward chłodno. - Pomyliłem się co do twojego zawodu, ale wcale nie ukrywałaś, że podoba ci się to, co się działo. Bella nie mogła zaprzeczyć, ale spróbowała się bronić. - To była pomyłka. Ja nie... Z jego miny widziała, że jej słowa odnoszą skutek przeciwny do zamierzonego, a nie chciała mu opowiadać o kłopotach z własną seksualnością. http://www.lekarzewarszawa.com.pl/media/ trochę więcej i dlatego schowałam te rzeczy. Wiedziałam, że tatuś miał rację, nikt by tego nie zrozumiał, nawet Flic. - Znów przez jej twarz przemknął uśmieszek. - Ją niezbyt interesuje seks. - Nie wiedziała, że pozowałaś ojcu? - spytała Zuzanna. - Nie... Ale kiedy kazała mi się pozbyć rysunków, pomyślałam... tylko przez moment... że może już je widziała. - Może tak było - zasugerowała Ripon. - Nie! Flic wiedziała, że mam fioła na punkcie prywatności. Że nie cierpię wścibstwa. Ona zawsze była wobec mnie uczciwa, gdyby je odkryła, powiedziałaby mi. I tu się myliła. Jane Ripon i Zuzanna dowiedziały się tego podczas następnej sesji z Flic w Holloway. Rozmawiały z nią o tym, co czuła, zanim wyruszyła śladem

jeszcze nieotwarte pudełko razem z innymi prezentami. Matthew stał nieruchomo, myśląc intensywnie. - Więc po prostu wzięła inną buteleczkę Gaultiera. Może napełniła wodą jakąś starą, już pustą. No i co z tego? To takie samo draństwo, taka sama złośliwość pod moim adresem. - Umilkł na chwilę. - Czy ty tego nie widzisz? Sprawdź podskakiwać na falach, wywołanych ruchem ich ciał. Spędzenie miesiąca miodowego w Ukrytej Dolinie było jej wyborem i chociaż mogli go spędzić w dowolnym miejscu na ziemi, widziała w jego oczach, jak bardzo ucieszyła go jej decyzja. - Chcę, żebyśmy tu wracali na każdą naszą rocznicę - powiedziała, a potem pochyliła się i wyszeptała mu do ucha: - Czy wiesz, że jest czas na lunch, a od śniadania minęły już trzy godziny? - Jesteś głodna? - zapytał. - Tak. Ciebie - odpowiedziała i roześmiała się radośnie. Edward obserwował jej rumieńce i zastanawiał się, czy ona naprawdę wie, choć powtarzał to już tysiące razy, jak bardzo on ją kocha, jak kompletny był z nią jego świat i jak pusty byłby bez niej. - Tutaj? - zapytał. - W basenie? - Tęsknota i podniecenie zasnuły jej źrenice lekką mgiełką. Przez ostatnich kilka tygodni wypełnionych szaleństwem przygotowań do ślubu mieli niewiele okazji do intymności, ale w końcu znów miała Edwarda tylko dla siebie. W Zuranie zamieszkali w wynajętej willi, czekając, aż będzie gotowa ich własna. Edward nalegał, by mieli własny dom, zamiast mieszkać z rodziną, ale Bella koniecznie chciała, by jego położenie pozwalało na częste odwiedziny. Bella nie spodziewała się tak gorącego przyjęcia ze strony rodziny królewskiej i okazywane jej uczucie często przyprawiało ją o łzy wzruszenia. - Tak się cieszę, że Kate i Sam mogli przypłynąć na nasz ślub.