Zupełnie nieźle jak na chłopaka, który pracował w barze tylko po to,

tutaj nie chcesz. Dziwne, prawda? -Cholera! - podsumował usłyszane wywody Richard. -Z ust mi to wyjąłeś. I co zamierzasz z tym zrobić? -A co mogę zrobić? -Zejdź na dół i idź do niej. -Myślisz, że nie chcę? Ale jeśli przestraszę własną córeczkę! -Ona cię kocha. Bezwarunkowo. Na to nie trzeba zasłużyć. - Wyłączyła interkom i przez kilka sekund nie reagowała na jego dzwonki. A potem jeszcze raz nacisnęła guzik. - Piłka jest po twojej stronie boiska. Strzelaj albo zejdź z murawy. - Co ty wygadujesz, Lauro? W jego głosie zabrzmiało ostrzeżenie, ale Laura na to nie zważała. - Siedź tam na górze i pozwól Kelly zapomnieć, że w ogóle ma ojca. Niech się nauczy żyć bez rodziców. Niech się do tego przyzwyczai. To będzie mniej bolesne - Laura wyrzucała z siebie pretensje. Wyłączyła interkom i wróciła do gotowania. Richard dzwonił do niej jeszcze dwa razy, ale nie reagowała. Opadł na skórzany fotel i schował twarz w dłoniach. Przeczesał http://www.logopedawarszawa.com.pl Och, do cholery, przecież ona nawet nie będzie wiedziała, że tam leżał. Malinda poczuła, że palą ją plecy. Na wpół rozbudzona odsunęła się odrobinę od tego ognia i zagłębiła twarz w poduszkę. Gorąco natychmiast powróciło. Uścisk w pasie także. Po kolei, pokonując sen, zdała sobie sprawę i z innych rzeczy. Wilgotne ciepło na szyi, jakiś ucisk na plecy i pod kolanami. Nie było to bynajmniej nieprzyjemne. Dawało jakieś dziwne poczucie bezpieczeństwa. Czy to sen? Malinda otworzyła oczy. Przypomniała sobie, gdzie jest i co robi. Dom Jacka Brannana. Pilnowanie czterech małych potworów.

– To dobrze. – Znowu zamilkł. – Czy... czy skontaktowałaś się z agencją? Poczuła ucisk w gardle. Oczywiście, to do tego zmierzał! – Owszem. W przyszłym tygodniu masz spotkanie z dwiema kandydatkami – pięćdziesięciolatką, panią Evershot oraz dwudziestokilkuletnią wykwalifikowaną nianią, panną Green. Sprawdź dziećmi, która zupełnie nie potrafiła zapanować nad swoimi pociechami. Wszystko wracało więc do normy. Kate stwierdziła, że bardzo jej brakowało tej atmosfery. Kiedy w końcu trafił im się spokojniejszy moment, Marilyn natychmiast dosiadła się do szefowej. – Jak ci idzie z Richardem? – zapytała. Kate uważała wszystkich swoich pracowników za przyjaciół, ale z Marilyn była szczególnie związana. Często zwierzały się sobie z problemów, szukając rady. Jakiś czas temu Kate opowiedziała jej o kłopotach Richarda z przystosowaniem się do nowej roli. Kate uśmiechnęła się, zadowolona, że może z pełnym przekonaniem powiedzieć, iż wszystko jest już w porządku. Chociaż Richard rzadko bywał w domu, goniąc z jednego spotkania wyborczego na drugie i