- Ja sie tym zajme - powiedział Nick, podajac Marli

Shelby w to wątpiła. Odkąd tylko wylądowała w Bad Luck, wcale nie było jej łatwiej. Wręcz przeciwnie, jej życie stawało się coraz bardziej skomplikowane. - Powiem Lydii, żeby go tu przysłała. - Wstała i wyszła z pokoju. Dokładnie w tym momencie usłyszała kroki gosposi we foyer. Lydia niosła srebrną tacę, a na niej kryształowe szklanki i takie same dzbanki z lemoniadą i herbatą z lodem. Była już prawie przy przeszklonych drzwiach, kiedy i ona zobaczyła, jak mercedes sędziego zwalnia i zatrzymuje się przed garażem. - Dios - szepnęła wstrząśnięta. Srebrna taca zachybotała. Shelby w mgnieniu oka podbiegła do Lydii. Szklanki przesunęły się na tacy. Shelby zareagowała szybko, chwytając jej brzeg, ale było za późno. Herbata i lemoniada zaczęły się wylewać z dzbanków, a szklanki spadły na podłogę i się rozbiły. Kostki lodu ślizgały się po marmurowej posadzce. Plasterki cytryny pospadały, a herbata chlusnęła na twarz i bluzkę Shelby. Frontowe drzwi się otworzyły. Do foyer wszedł, wsparty na lasce, sędzia Red Cole. - Do diabła, co wy tu wyrabiacie? - zapytał. Miał czerwoną twarz, a z czoła ściekała mu strużka potu. - Och, sędzio, przepraszam. - Połykając łzy, Lydia próbowała podnieść szybko topniejące kostki lodu. - Strasznie przepraszam. Ja... nie spodziewałyśmy się, że pan wróci do domu tak wcześnie. - Moje spotkanie w San Antonio zostało przełożone. - Przyniosę mopa. http://www.logopedawarszawa.org.pl jest w nich więcej siwych niż rudych włosów. Do diabła, zbliżał się do pięćdziesiątki. Miał obwisły brzuch, włosy mu się przerzedzały, i jeszcze nigdy nie zdradził Peggy Sue. Nigdy nie myślał, że będzie chciał - przecież jego żona była taka ładna i w ogóle - ale oto był tutaj i czuł się jak młodzieniaszek. A wszystko z powodu Vianki. Prawdę mówiąc, Peggy Sue się zmieniła. Zobojętniała. Zawsze była zbyt zmęczona na szybki numerek i przez piętnaście lat, kiedy byli małżeństwem, zapomniała, jak się śmiać. Shep westchnął i zastanawiał się, czy za chwilę zniszczy resztę swojego życia. Wiedział, że wszyscy uważają go za wrednego sukinkota w pracy i, szczerze mówiąc, zasłużył sobie na to. Kiedyś był dumny ze swojej reputacji. Nigdy nie bał się użyć pałki, żeby zdzielić delikwenta po głowie albo w brzuch, albo w plecy. Posuwał się nawet do tego, że „dopasowywał” dowody, jeżeli trzeba było skazać odpowiednią osobę, albo przymykał oko, kiedy któryś z jego przyjaciół złamał prawo. Miał swój zestaw zasad i były one nader rozciągliwe. Za odpowiednią cenę. Nie widział nic zdrożnego w tym, że brał od przyjaciela parę dolarów za przysługę. Do diabła, gdyby nie uporządkował sprawy Johnsona juniora, który po pijaku strzelał do znaków drogowych „stop” i jakimś cudem zdołał zabić rozpłodowego byka starego Cowana,

Alex spojrzał na niego ponuro. Ostatni raz zaciagnał sie papierosem i zgasił niedopałek w kryształowej popielnicy. - Zrobie wszystko, ¿eby zapewnic mojej rodzinie bezpieczenstwo. Jutro zadzwonie do firmy ochroniarskiej, zamówie kamery i zało¿e lepszy system alarmowy. Porozmawiam z Paterno i postaram sie, ¿eby w naszej Sprawdź - Po prostu nie chcę, żebyś wdała się w coś, na co nie jesteś gotowa. - Coś strasznie kręcisz. Przypomnę ci, Smith, że właśnie się kochaliśmy, o, w tamtym miejscu. Dźgnęła szczotką przestrzeń nad łóżkiem. - A poza tym oboje szukamy naszej córki. Uzgodniliśmy, że to nie przypadek, że Ross McCallum wychodzi na wolność dokładnie w tygodniu, w którym ja dowiaduję się, że moje, nasze, dziecko żyje, niespełna dwie doby po moim powrocie do Bad Luck. Dlatego mówię, że chcę w tym brać udział. W jakiś sposób wolność McCalluma, zamordowanie Ramóna Estevana i przesłanie mi zdjęcia Elizabeth są ze sobą powiązane. A teraz mężczyzna, który zmienił zeznanie i który doprowadził do uwolnienia McCalluma, nie żyje... prawdopodobnie został zamordowany. A ty myślisz, że nie chcę brać w tym udziału? - Założyła ręce na piersi i z wrażenia uderzyła się szczotką w żebra. Uśmiechnął się słabo. - To chyba uczciwy układ, Shelby. Oczywiście jesteś zaangażowana w tę sprawę. - Dziękuję - odparła niby-obojętnie. Położyła szczotkę na komodzie, poprawiła pogniecioną sukienkę i miała nadzieję, że Nevada nie dostrzegał w niej tej słabej strony, którą zawsze usiłowała w sobie tępić i która podpowiadała,