nawet gazet, przekraczało jego możliwości. Spotykam

Dziewczęta wróciły ze szkoły o zwykłej porze, spędziły jakiś czas z matką, potem poszły się przebrać i odrabiać lekcje. Wreszcie zbiegły na obiad przygotowany przez Izabelę, która została dłużej. Chloe, szczęśliwa, że zastała matkę zdrowszą, była dla Matthew miła jak zawsze, a Imogen i Flic - przynajmniej w obecności Izabeli i najmłodszej siostry - także odnosiły się do niego serdecznie. Aż do chwili, gdy Izabela poszła do domu, a Chloe do łóżka. Zjawiły się obie w gabinecie. Tym razem - żadnego udawania. Nawet zwykłej grzeczności - nie zapukały, tylko po prostu weszły, Flic pierwsza, Imogen za nią. Ta ostatnia zamknęła drzwi, po czym stanęły ramię w ramię przed biurkiem. 76 - Mama powiada - zaczęła Flic - że miałeś parszywy dzień. - Mogłyście się tego spodziewać. - Tak myślałyśmy - potwierdziła Imogen. - W czasie przerwy na lunch wyobrażałyśmy sobie, że właśnie próbujesz wmówić mamie, jakie ma wredne córki. - Miała złą, odpychającą twarz. - Wiedziałyśmy, że ci nie uwierzy. - Tego bym nie powiedział. http://www.medycynaestetyczna.edu.pl/media/ — Bardzo się cieszę, moja droga, ale proszę, zjedz śniadanie, zanim wystygnie. Kuchmistrz był oburzony, że i dama zażyczyła sobie angielskie śniadanie. Zwykle przygotowuje je tylko dla mężczyzn. — Ach, jeszcze sobie coś przypomniałam .— dodała lady Rothley. — Wygrałam wczoraj sporo pieniędzy. — Policzę i powiem ci, ile naprawdę tego jest — odparła Tempera. Wiedziała, że lady Rothley słabo orientowała się we francuskiej walucie, a ponieważ monety były tej samej wielkości co angielskie, zdawało jej się, że frank odpowiada suwerenowi. 73

się, że należy tylko do jednego, i to niezbyt dobrego klubu. Kiedy Tempera wsiadała do konnej dorożki jadącej na plac Trafalgar do Galerii Narodowej, starała się odegnać myśl, że oto ostatnia pamiątka po ojcu musi teraz być złożona na ołtarzu mody. Zachowała rysunek Dürera, gdyż kochała go. Poza tym Sprawdź - Ty skurwysynu - syknęła Flic. - Ty podły skurwysynu! Dźwięk, który wydobył się z piersi Sylwii, sprawił, że wszyscy doznali szoku. Jęk, głęboki, rozpaczliwy, przechodzący w straszliwy krzyk bólu. - Groosi? - odezwała się Chloe. Sylwia zachwiała się i upadła na podłogę. - O Boże! - krzyknęła Flic. Zuzanna uklękła i przyłożyła dłoń do szyi Sylwii, żeby sprawdzić puls. - Wezwij karetkę! - rzuciła ostro, rozpinając jej bluzkę. - Numer 999. Szybko! Chloe pobiegła do telefonu.