On był blisko. Lubił poczucie bliskości z ofiarą. Lubił być na miejscu, żeby

- Jestem ogierem - odparł Luke, wypinając pierś. - Wszystkie miłe protestantki nadal ustawiają się do ciebie w kolejce w poszukiwaniu męża dla swoich córek? - zapytała z uśmiechem. - Niełatwo być bohaterem, ale cóż, ktoś musi... - Boże, jak ja tęsknię za tym miastem. - Tak, Rainie. A my za tobą. Weszli do restauracji. Carl Mitz miał przyjść dopiero za godzinę. Usiedli przy tym samym stoliku co zawsze i zamówili późny lunch. - Co u Chuckie'ego? - zapytała Rainie, zamawiając piątkowe danie specjalne: kotlet z kurczaka i ziemniaki z czosnkiem. Zjedzenie tego dania gwarantowało powiększenie talii o trzy centymetry, a jeśli nie, to właściciel restauracji zwracał pieniądze. - Cunningham się ustatkował - odparł Luke. - Ostatnio jest trochę bardziej pewny siebie. Poza tym minął już prawie miesiąc, odkąd nie czepił się kogoś, kto przejechał na czerwonym świetle. - Przestał napadać podatników? Niesłychane. A reszta miasta? - Pierwsza rocznica była trudna - powiedział spokojnie Luke. - Wciąż sporo paranoi i złej krwi. Przykro mi to mówić, ale chyba dobrze się stało, że Shep i Sandy wyprowadzili się stąd. Inaczej ludzie długo chyba by nie wytrzymali. - Co za wstyd. http://www.medycznie.biz.pl jeśli się zmieniamy, to się nie zmieniamy. A co u ciebie? Nie odpowiedziała od razu. Spodziewał się tego. Zawsze była skryta, nawet w czasach, kiedy on, ona i Shep - trzyosobowy oddział szeryfa - 170 vvystępowali przeciw reszcie świata. Właśnie ta cecha Rainie podobała się Luke'owi. Fakt, miewała humory. Fakt, miała trudny charakter. Ale dobrze wykonywała swoją robotę. W trudnych chwilach Luke cieszył się, że miał ją w swoim zespole. Posmutniał, a właściwie zezłościł się, kiedy rada miasta zażądała usunięcia jej ze stanowiska. Wydawało mu się, że Rainie będzie walczyła. Tymczasem, podobnie jak większość mieszkańców Bakersville, rozczarował się, poczuł się zaskoczony, a nawet skrzywdzony, kiedy poddała się bez walki. - Quincy ma kłopoty - powiedziała nagle.

- Racja. Tak. Mmm... Nie zdjął z niej bluzki. Znowu zaczął całować jej usta, które teraz były rozwarte, czekały na niego. Po chwili całował już jej policzek, a potem krawędź ucha. Rainie odwróciła głowę, szukając ustami jego ust. Przylgnęła do niego całym ciałem. Przesunął dłońmi w górę jej pleców, znalazł zapinkę biustonosza i rozpiął Sprawdź zastrzelił. Gdy rozpętało się piekło, schronił się w pustej pracowni komputerowej. To by tłumaczyło brak świadków, a także chaotyczne tory pocisków. – Co może nam pan powiedzieć o Dannym O’Grady? – Quincy podjął kolejny wątek. – Dobrze się uczy? Dogaduje się z rówieśnikami? – Jak dotąd świetnie sobie radził. Kilka razy zdobywał świadectwo z wyróżnieniem. Prawie nigdy nie przysyłano go do mnie w sprawach dyscyplinarnych. Melissa... panna Avalon powiedziała mi kiedyś, że jeszcze nie miała tak uzdolnionego ucznia. Chłopak ma wrodzony talent do komputerów. – Jacyś wrogowie? – naciskał delikatnie detektyw. – Inne dzieci nie dokuczały mu? Był lubiany przez kolegów? Czy może stawał się często obiektem zaczepek? Rainie z uznaniem kiwała głową. Sama powinna wczoraj zadać te pytania. Słusznie lub nie, większość sprawców strzelanin czuje się prześladowana przez rówieśników. Rainie czytała nawet, że tego typu morderstwa nie różnią się specjalnie swym podłożem od