Waszyngtonu, ale ma się z nim niedługo skontaktować.

Zadrżała i przez chwilę szczękała zębami. Theo objął ją niezmiernie delikatnie. Jego twarz przybierała coraz bardziej posępny wyraz, w miarę jak zaczynał wszystko pojmować. – Powiedziałaś o tym komuś? – spytał łagodnie. – Nie było przy tobie nikogo, kto mógłby ci pomóc? – Parę razy próbowałam, lecz nikt mi nie uwierzył... albo wolał nie wierzyć. W końcu sama przestałam w to wierzyć. Zrezygnowałam z prób wyjaśnień i straciłam zaufanie do wszystkich mężczyzn. I po prostu stale uciekałam z kolejnych domów. Nikt nawet nie próbował mnie zrozumieć. Uznano, że jestem krnąbrna i harda – i wysłano mnie do domu dziecka. Lecz nawet tam moje problemy się nie skończyły. W każdym napotkanym mężczyźnie dostrzegałam potencjalne zagrożenie – choć większość z nich była zupełnie nieszkodliwa. Straciłam poczucie rzeczywistości. Ogarnęła mnie obsesja bycia... czystą i niewinną. Te ostatnie słowa wypowiedziała niemal niedosłyszalnym szeptem. – To okropne – rzucił Theo szorstkim głosem. – Nie mogę w to uwierzyć. – Wiem. Tak właśnie reagowała większość ludzi. Nie miałam się do http://www.medycznie.org.pl/media/ Przytulił ją mocniej. – Rano – szepnął. – Porozmawiamy o tym rano. Obiecuję, że we dwoje na pewno coś wymyślimy. ROZDZIAŁ SZEŚĆDZIESIĄ- TY TRZECI Luke nie mógł zasnąć. Jeszcze długo po tym, jak pożegnał się z Kate, wpatrywał się w ekran komputera. Miał nadzieję, że pisanie pozwoli mu zapomnieć o Kate i jej sytuacji. Powieść zawsze pomagała mu oderwać się od świata i od tego, co działo się wokół. Ale nie dzisiaj, bo każdy wątek bladł przy opowieści Kate. Zniechęcony wyłączył komputer, wstał i podszedł do okna. Patrzył na ciemną ulicę, przypominając sobie wszystkie szczegóły jej historii. Wyglądało to tak, jakby Kate naczytała się za dużo jego książek.

tylko: – Wydaje się idealna. Zatrudnisz ją? – Sam nie wiem. Jest chyba zbyt młoda i ma za małe doświadczenie. – Spojrzał na minę żony i zaśmiał się. – Przepraszam, wyglądasz tak, jakbym cię czymś obraził. – Nie, nie. Nic takiego... Jak sądzisz, czy podoła obowiązkom? Sprawdź i Dawid nie mają złych snów. Mały Jack nie siedzi 126 JEDNA DLA PIĘCIU zamknięty w swoim pokoju, częściej się uśmiecha i bierze udział w życiu rodziny. Ich zachowanie w ciągu ostatniego półtora roku Jack usprawiedliwiał stratą matki. Liczył na to, że wkrótce się przyzwyczają. Częściowo miał rację. Ale najważniejsza okazała się osoba Malindy. Ona wypełniła w ich życiu puste miejsce, on nie był w stanie. Docierała tam, gdzie on nie potrafił. Oparł się łokciami o parapet i nadal patrzył przez okno. Zmienili się nie tylko chłopcy. Sama Malinda przeszła ogromną metamorfozę. Fakt, że