na to stanowisko. Dowiedziałam się, że biuro jego kampanii otrzymało

- Chrzanić to!-rzuciła jeszcze raz. Rainie powinna była zrezygnować, kiedy jeszcze miała wyprzedzenie. Znalazła zjazd do Quantico, a potem przez kwadrans jechała krętą drogą. Po obu jej stronach rósł gęsty las. Wzdłuż drogi w zwartej formacji biegali żołnierze, a ciszę co chwilę przerywały odgłosy wystrzałów. Minęła kilka identycznych budynków. Wjeżdżała dalej na teren bazy i coraz bardziej czuła się jak intruz w prywatnym klubie Wuja Sama. Nikt jej nie zatrzymywał. Nikt nie pytał o dokumenty. Nie była pewna, czy powinna się cieszyć czy martwić. Nagle teren bazy się skończył, a przed nią pojawił się posterunek wartowniczy. Najwyraźniej ktoś doszedł do wniosku, że marines mogą pilnować się sami, ale akademia FBI wymaga szczególnej ochrony. Rainie zatrzymała się przy posterunku, gdzie wartownik o srogim wyrazie twarzy zanotował jej nazwisko, przyjrzał się jej licencji i powiedział, że nie może wjechać na teren. Jeszcze raz podała nazwisko i pomachała licencją, a on jeszcze raz powtórzył swoje. - Niech pan posłucha. Jestem współpracownicą agenta specjalnego Pier¬ ce'a Quincy'ego - spróbowała. Próba ta nie zrobiła wrażenia na srogim strażniku. - Nie chcę mieć stałego wstępu - spróbowała jeszcze raz. - Czy tu nie wydaje się jednorazowych przepustek? http://www.mmacore.pl A może wciąż był pomocnikiem Richarda? Pomyślała o tym, co wczoraj powiedział Quincy. Gdy dominujący partner skłoni drugiego do zabójstwa, ten słabszy nie potrafi odejść. A Danny zabił. Wyznał jej to dzisiaj cienkim, wysokim głosem, który brzmiał jak pisk. Nie wiedziała już. Starała się zebrać myśli, uporządkować je, stworzyć jakiś plan. Twarz paliła ją żywym ogniem. Ból wzmagał się i wzmagał. Mann chwiejnie stanął na nogi. Latarka zakołysała się gwałtownie. Oświetliła na piaszczystym szlaku dwie ciemne plamy, na widok których tylko zaklął. Krwawił coraz bardziej. Stopą próbował przygarnąć piasek. Gałązką pozacierał ślady i rzucił Rainie nienawistne spojrzenie. – Wstawać – warknął. – Chyba zaraz się porzygam – wymamrotała Rainie. – No już! – Dobrze – powiedziała. Pochyliła się i zwymiotowała mu na buty.

otwieraną przez matkę, z każdym uderzeniem. Ale chwila ta minęła i Rainie znowu zamknęła się przed nim. Już myślał, że zaraz się czegoś dowie, kiedy jej twarz znieruchomiała, a oczy straciły blask. Wiedział, że bitwa dobiegła końca. Puścił ją. Cofnęła się, wzruszając ramionami. – Nieźle – powiedziała z wyraźną irytacją w głosie. – Nigdy bym nie pomyślała, że z ciebie taki brutal, agespie. Sprawdź Dlaczego mój ojciec zniknął? Przecież zniknął. Izolacja nie oznacz ochrony. I żadna odległość nie jest w stanie zmniejszyć bólu. Wtedy Quincy coś sobie przypomniał. Coś, o czym nie myślał od wielu lat. Mała Kimmy wróciła z drugiej lekcji baletu, weszła do salonu, gdzie znajdowała się cała ich rodzina, wsparła ręce na biodrach i ogłosiła: Pieprzyć balet! Przypomniał sobie, jak Bethie zaniemówiła, Mandy zrobiła głupią minę, a on sam z trudem powstrzymywał się od śmiechu. Pieprzyć balet! Co za postawa! Co za pewność siebie! Co za odwaga! Czuł się taki dumny... 202 Gdyby opowiedział tę historię swojemu ojcu, na pewno by mu się spodobała. Nic by nie powiedział, ale z pewnością by się uśmiechnął. I na pewno też byłby z tego dumny. Każde pokolenie stawia kolejny krok naprzód. Najpierw