OTWARTE DRZWI

Pasażerowie zaczęli odpinać pasy. Towarzysz Lily wstał i wydobył ze schowka aktówkę. Najwidoczniej zamierzał zająć się pracą. To dobrze, pomyślała, przynajmniej nie będzie musiała podtrzymywać bezsensownej pogawędki. Wyjął tekturową teczkę i zatrzasnął aktówkę, ale zdążyła dostrzec nazwisko na plakietce: ,,Theodore Montague’’. Z torby podręcznej wyciągnęła ilustrowany magazyn i przekartkowała go niedbale. W podróży nie była w stanie czytać niczego poważniejszego i podziwiała, że jej sąsiad potrafi skupić się na studiowaniu dokumentów. Zjawiła się stewardesa i kokieteryjnie trzepocząc sztucznymi rzęsami, zapytała go, co ma podać. Odwrócił się do Lily. – Czego pani sobie życzy? – Och... wezmę tylko czarną kawę bez cukru – odrzekła pośpiesznie. – W takim razie poprosimy o dwie kawy – powiedział i po raz pierwszy się uśmiechnął. Gdy już popijali gorący płyn, zagadnął: – Więc pani też nie lubi jeść podczas lotu? – Jest ciasno i niewygodnie, a poza tym podają wszystko zawinięte w plastik. http://www.motopati.pl śmierci matki zarzuciła większość swoich pasji. Po tych słowach zapadła długa cisza. Lily od dawna nie czuła się tak swobodna, bezpieczna i zadowolona. Lecz po chwili z zakłopotaniem zdała sobie sprawę ze zniewalającej urody tego mężczyzny i nagle zapragnęła wrócić do hotelu. – Powinnam zobaczyć, jak się czuje brat – oświadczyła. – Miał zabrać mnie gdzieś na kolację, ale dopadła go okropna migrena... Ugryzła się w język. Jednak Theo już podchwycił pretekst. – Więc może ja zaproszę cię na kolację? – zaproponował. – Nie powinnaś spędzić samotnie pierwszego wieczoru w Rzymie. Poza tym... – dodał – nie lubię jadać sam. – Ale czy nie wolałbyś raczej...? – Zająknęła się. – To znaczy, czy twoi koledzy nie byliby dla ciebie ciekawszym towarzystwem niż ja?

W tym momencie zadzwonił telefon. Krzyknęła i odskoczyła od łóżka. Emma zaczęła płakać. Kate wzięła ją na ręce i przycisnąwszy do piersi, zaczęła uspokajać. Po czwartym dzwonku włączyła się sekretarka. Dzwoniła matka Richarda, a jej głos rozbrzmiewał w całym domu. Kate wciągnęła powietrze, chociaż nawet nie zdawała sobie sprawy, że Sprawdź ostry dźwięk. Kate szybko złapała słuchawkę, bojąc się, że aparat znowu zadzwoni. – Tak, słucham? – spytała cicho, spoglądając na córkę. – Kate, tu Luke. – Luke? – Przycisnęła słuchawkę mocniej do ucha, wsłuchując się w trzaski na linii. – Prawie cię nie słyszę. – Mam tutaj mały kłopot. – Kłopot? Jaki kłopot? – Jego głos prawie zanikł w mieszaninie szumów i trzasków. Luke próbował jej coś powiedzieć, ale nie miała pojęcia co. – Musisz mówić głośniej. Prawie cię nie słyszę. W drzwiach stanęła Julianna. – Co się stało? – spytała szeptem.