Zadzwonił telefon.

Conner. Wiem, że pracowała w tutejszej policji. - Tak, pracowała. - Mieszkała tutaj? - Tak, mieszkała. - Jak długo? - O...! Bardzo długo. Wiele lat. Z całą pewnością. - Rozumiem. Jej matką była Molly Conner? - Tak, była. - Wie pan, ile Lorraine ma lat? - Nie. Jestem zbyt mądry, żeby pytać kobietę o wiek. - Z pewnością można by to sprawdzić w papierach. Mam na myśli akta personalne. - Tak, można by, ale wyjechała z naszym byłym szeryfem Shepem O'Gra¬ dym. Musiałby pan poprosić jego. No, ale już go tu nie ma. Teraz mieszka gdzie indziej. - Shep 0'Grady - powtórzył Mitz i zanotował. - A tak w ogóle to o co chodzi? Adwokaci rzadko wypytują o naszych byłych pracowników. 174 - To rutynowa kontrola... http://www.odnowahodyszewo.pl/media/ I bardziej niż jakiekolwiek inne wydarzenie z ostatniego miesiąca, nieobecność Douga wskazywała, że coś było nie tak, jak powinno. Silna, logiczna Kimberly nie była już osobą, za jaką się wcześniej uważała. Wyszła ze strzelnicy i pognała przed siebie. W trzydziestopięciostopniowym upale niemal dygotała z zimna. Society Hill, Filadelfia Bethie była zdenerwowana. Nie, oszołomiona. Nie, zdenerwowana. No, dobrze, jedno i drugie. Stojąc w środowy poranek przed swoim majestatycznym ceglanym domem w Society Hills, przesunęła dłonią po sukience i zebrała wyobrażone pyłki z malutkich fioletowych kwiatków na złotym jedwabnym tle. Potem skontrolowała świeżo umalowane paznokcie u nóg. Nie zauważyła, żeby lakier był gdziekolwiek rozmazany. Popatrzyła na dłonie. Też były w porządku.

– Nie. Wtedy po prostu zrozumiał swój błąd. Mój stan zdrowia i zeznania sąsiadów wystarczyły, żeby rozesłano za Lucasem list gończy. Policji wydawało się, że zwiał gdzieś daleko, ale ja nie byłam tego taka pewna. Nie miał za dużo pieniędzy i był wrednym sukinsynem. Chyba... chyba po prostu wiedziałam, że wróci. Przecież mama nie żyła i mógł teraz robić, co mu się podobało. Nie miałam broni. Byłam za młoda, żeby legalnie kupić pistolet. Przychodziła mi do głowy tylko nasza strzelba. Pojechałam więc do miasta. Sprawdź wypadku Mandy, ale tak się nie stało. Zaparkował samochód w pobliżu strzelnicy, potem przeszedł przez ulicę i skierował się do tylnego wejścia budynku. Przeciągnął identyfikator przez czytnik elektroniczny. Drzwi się otworzyły. Schodami zszedł na dół do siedziby Sekcji Badań Behawioralnych, inaczej SBB, mijając po drodze znajomego agenta. Quincy skinął na powitanie. Agent specjalny Deacon odpowiedział tym samym gestem, dyskretnie unikając wzroku Quincy'ego. To samo od czterech tygodni. Quincy przestał zwracać na to uwagę. Jego córka zginęła tragicznie. Okoliczności jej śmierci były co najmniej dziwne, nie mówiąc już o tym, że Pierce pracował wśród ludzi, którzy zarabiali na życie, starając się zapobiegać wypadkom przedwczesnej śmierci. Agent Quincy był żywym dowodem na to, że złe rzeczy mogą dotknąć każdego, że na zdjęciach z miejsca wypadku można oglądać