napłynęła mu do twarzy. Od roku żył w przekonaniu, że Mowery

ważniejsze, wysłuchujesz ich. Dajesz im odczuć, że są kochane. Że są ważne. Robisz to wszystko nie dlatego, bo musisz, ale dlatego, bo chcesz. Z własnej, niewymuszonej woli. Tak czujesz. Wiesz, że to jest im bardzo potrzebne. Pomyśl tylko, o ile to by się spotęgowało, gdybyś nie był ich wujkiem, ale ojcem. Pierce chyba przestał oddychać. - Rozumiem twoje obawy. Lękasz się, że jesteś zdolny do takich zachowań tylko przez jakiś czas - powiedziała cicho. - Na dłuższą metę nie dałbyś rady. Jednak według mnie rozwiązanie jest proste. Najważniejsze to umieć zachować równowagę. Doskonale ci to wychodzi z Benjaminem i Jeremiahem. I myślę, że bez trudu zrobisz to samo... gdy będziesz miał własną rodzinę. Po tych słowach zapadła cisza. Pierce przesuwał palcami po brodzie. http://www.operacje-plastyczne.net.pl/media/ w tym prywatnym pomieszczeniu król trzyma książki i rodzinne fotografie i często przesiaduje tu do późnej nocy, by zrelaksować się po ciężkim dniu. Następnie minęła jeszcze cztery sale i pchnęła ciężkie dębowe drzwi do prywatnej jadalni, w której rodzina spotykała się na posiłkach. Oficjalna jadalnia królewska, gdzie przyjmowano głowy państw i wysokich dygnitarzy, znajdowała się w innym skrzydle pałacu, w pobliżu głównego wejścia. Naraz panującą wokół ciszę przerwało bicie dzwonów największej katedry San Rimini. Dwunasta, samo południe. Pora lunchu. Jednak w jadalni nikogo nie było. Księżna Isabella i książę Nick w drodze powrotnej z podróży

- zagaiła przyjaznym tonem. - Najpierw nowy markiz, teraz jego żona. Od dawna jesteś zatrudniony w Grafton House, Milo? - Tak, milady. Została więcej niż połowa personelu poprzedniego lorda Althorpe. - Był dobrym człowiekiem. Sprawdź wzrok niżej. - Rozkoszuję się widokami - odparł. - Bardzo się zmieniło w Londynie od pańskiego ostatniego pobytu? - spytała Lucy. - Niewiele, choć wydaje mi się, że przybyło mocnych zamków na drzwiach. - Korzystając z okazji, przyspieszył kroku i ujął ją pod rękę. - Proszę mi powiedzieć, ile serc złamała moja narzeczona? - Och, setki. - Lucy! Przestań plotkować! Nachylił się za plecami panny Havers i zajrzał Victorii w oczy. - Pani zna moją zszarganą reputację, a ja o pani