- Sama nie wiem - odparła w koncu, choc miała wielka

przecież jej nie kochał. Z pewnością troszczył się o nią: nie była aż tak głupia, żeby zaprzeczać czemuś tak boleśnie oczywistemu, i co on sam przyznał, ale żeby zaraz miłość? Niemożliwe. To nie w stylu Nevady Smitha. Nigdy nie było w jego stylu, - Dowiedziałam się, że ta reporterka, która węszyła po cały miasteczku i wszystkich zagadywała... - Katrina Nedelesky? 154 - Tak, ona. - Podniosła palec i zamrugała. Zaczęło się na dobre zmierzchać. - No cóż, okazuje się, że to nie tylko niezależna reporterka pisząca dla magazynu „Lone Star”. Nie jest też jej jedynym zamiarem napisanie demaskatorskiej, częściowo fikcyjnej, częściowo prawdziwej książki o Bad Luck. - Co takiego? - To nie wszystko - ciągnęła z uporem Shelby. - Tak się składa, że jest ona również moją przyrodnią siostrą, córką Nell Hart, kelnerki, z którą sędzia miał romans i której potem zapłacił, żeby się wyniosła z miasta, zanim przyjdzie na świat owoc ich miłości. - Chwileczkę... - Ale nie to jest najgorsze. O, nie. Ta historia robi się coraz bardziej dramatyczna - Shelby mówiła tak szybko, że nie panowała nad słowami. - Dziecko Nell Hart, Katrina, jest powodem samobójstwa mojej matki. Tak, zgadza się: wcale nie było tak, że któregoś wieczoru wypiła za dużo i niechcący przedawkowała. Nie. Była w takiej depresji, że miała myśli samobójcze, zażyła więc śmiertelną dawkę tabletek nasennych, popiła je alkoholem, a potem... a potem mój ojciec... przeklęty sędzia zatuszował sprawę, żeby broń Boże nie wybuchł skandal; nigdy nie uznał swojej córki, nigdy nie przyjął do wiadomości, że jego żona, a moja matka, doświadczała tak wielkiego bólu http://www.optykchorzow.pl - Chociaż nie nadajesz się na kłamczuszkę, Shelby Cole, to na pewno nie wiesz, kiedy przestać. - Co? - spytała zdyszana. - I popsuć całą zabawę? - Prowokujesz mnie, kochanie, a to może być groźne. - Naprawdę? - Roześmiała się. - Nie rozumiem, w jaki sposób. - No przecież mówiłem, patrz. - Znowu ją pocałował i tym razem jego powolny rytm ustąpił miejsca zapałowi. Gwałtownie zaatakował jej usta, palce natrafiły na rząd guzików w sukience. Rozpinał je jeden po drugim, aż jego oczom ukazał się delikatny stanik, dobrze podtrzymujący krągłe piersi Shelby. Teraz to jej sutki przypominały guziczki, wciskały się do czarnej koronki, stwardniałe pod wpływem dotyku Nevady. Shelby miała wrażenie, że się roztopiła, a jej kości skurczyły. Ukrył twarz w zagłębieniu między jej piersiami. Jego oddech był gorący i wilgotny, parował wręcz w zetknięciu ze skórą na jej brzuchu. Pomyślała o tym, co mógłby jej zrobić, i ile czasu upłynęło od ostatniego razu, kiedy się 115 kochali. Pragnęła więcej.

Mo¿e chciała odejsc od Aleksa. Ale dziecko? I Cissy... A mo¿e to był niezaplanowany wczesniej wypad, nagła, niespodziewana decyzja? Nie. Nie zostawiłaby dzieci. Czuła, ¿e cos takiego zupełnie do niej nie pasuje. Zaniepokojona otworzyła kalendarz na czesci adresowej. Jak brzmiały te nazwiska, które zda¿yła ju¿ poznac? Robertson? Phil i jego Sprawdź slubie. Dziecko potrzebuje matki i ojca, ale przecie¿ pani sama o tym wie. Tak czy inaczej, współczuje z powodu tej straty. - Tak. Tak, oczywiscie, dziekuje panu - powiedziała, czujac, ¿e krew odpłyneła jej z twarzy. Portier wział ja za Kylie... Kylie była w cia¿y... o Bo¿e. Sciskajac w dłoni cenny klucz, wbiegła na schody, nie chcac czekac na rozklekotana winde. Na trzecim pietrze szybko podeszła do drzwi mieszkania 3-B, pod którymi czekał na nia Nick, trzymajac na rekach uspionego Jamesa. - Zobaczmy, na co cie stac, kiedy sie przyło¿ysz - powiedział z usmiechem. 427 - Nie uwierzysz - odparła i powtórzyła swoja rozmowe z