wtedy Alex doszedł

szklanych drzwiach na drugim piętrze, przez które dawniej wchodziło się do gabinetu Pritcharta, teraz przybita była tabliczka z nazwą firmy ubezpieczeniowej. Shelby, do głębi rozczarowana, nacisnęła jednak klamkę i weszła do pomalowanej na różne odcienie błękitu, chłodnej recepcji. Nieco impertynencka recepcjonistka o włosach, których kolor pasował do srebrzystego błękitu ścian, i obwieszona biżuterią jak choinka, zerknęła na Shelby zza komputera. Na tabliczce na jej biurku widniał napis ROBERT FLETCHER. - Szukam doktora Neda Pritcharta - powiedziała Shelby, zanim pani Fletcher zdążyła się do niej odezwać. - Byłam jego pacjentką przed laty, kiedy zajmował to biuro. Roberta uśmiechnęła się miło, ale w jej oczach, powiększonych przez szkła kontaktowe, nie było ani trochę życzliwości. - Doktor Pritchart? Jego tu nie ma od dawna, chyba od dziesięciu lat. My jesteśmy tutaj od sześciu, a przedtem urzędował tu prawnik, niejaki pan Blackwell. Arthur Blackwell. - Czy wie pani, kto przejął jego gabinet albo gdzie mogłabym go znaleźć? Pani Fletcher wzruszyła ramionami, rozkładając bezradnie ręce. - Nie mam pojęcia. Ale słyszałam, że rzucił pracę, wyprowadził się, nie pamiętam dokąd. Właściwie to nigdy go nie znałam, przynajmniej nie na tyle, żeby z nim porozmawiać. Widywałam go w mieście tylko od czasu do czasu. - Na chwilę umilkła i obrzuciła Shelby uważnych spojrzeniem. - Czy pani nie jest córką sędziego Cole’a? Shelby? Pamiętam cię... o rety, ależ ty jesteś podobna do swojej matki, niech odpoczywa w spokoju. - Tak. Dziękuję. - A więc to tak będzie. Wszyscy w Bad Luck będą ją rozpoznawali. - Szkoda jej. No wiesz, kochanie - powiedziała recepcjonistka, nagle największa przyjaciółka Shelby - ona była http://www.ortopedawarszawa.net.pl/media/ obdarowywał ja akcjami i złotymi pierscionkami, jakby to były cukierki? Co sie stało z człowiekiem, który ja wychował, wykształcił i czekał, a¿ da mu wnuki? - Kto to jest Kylie? - spytał nagle Nick. - Sama chciałabym wiedziec. Ale jestem pewna, ¿e ju¿ słyszałam to imie... albo widziałam je napisane. Tylko nie moge sobie przypomniec gdzie. Nick zacisnał dłon na gałce dra¿ka zmiany biegów, marszczac w zamysleniu brwi. Zmru¿ył oczy. - Mo¿e... mo¿e jednak masz siostre. Przyrodnia siostre. - To byłoby jakies wytłumaczenie - zgodziła sie Marla, Nick wypowiedział na głos jej własne podejrzenia. - Ale dlaczego nikt o niej nie wie?

teraz mężczyzna, który zmienił zeznanie i który doprowadził do uwolnienia McCalluma, nie żyje... prawdopodobnie został zamordowany. A ty myślisz, że nie chcę brać w tym udziału? - Założyła ręce na piersi i z wrażenia uderzyła się szczotką w żebra. Uśmiechnął się słabo. - To chyba uczciwy układ, Shelby. Oczywiście jesteś zaangażowana w tę sprawę. - Dziękuję - odparła niby-obojętnie. Położyła szczotkę na komodzie, poprawiła pogniecioną sukienkę i miała Sprawdź Nevada obserwował sytuację z przerażeniem. Strażacy rozwinęli węże; z końcówek wylotowych wytrysnęły gejzery wody, podobne do pióropuszy na tle ciemnego nieba. Mimo utrudnionej nocną porą i pożarem widoczności Nevada zmrużył oczy i przyglądał się ulicy oraz pobliskim domom. Na miejscu zdarzenia zebrał się tłum, ale policja panowała nad gapiami, a pracownicy szpitala zajmowali się rodziną Estevanów. Gdzie, u diabła, jest Shelby? O Boże, nie może być z McCallumem. Czuł, jak napinają się żyły na jego szyi, był pewien, że zaraz wybuchnie. - Wypuść mnie, Marson! - Nie ma mowy, synu. - Shep zaczął zamykać drzwi. - Będziesz miał to zeznanie. Zastępca szeryfa przystanął. - Co? - Wypuść mnie. Rozkuj mi kajdanki, a ja dam ci to, czego chcesz. - Nevada był zdesperowany, nie przejmował się konsekwencjami.